piątek, 26 października 2012

Rozdział 7



*Perspektywa Cataley’i*
Świetnie się bawiłam przez te wszystkie dni z Abdulem. On jest chyba moim ulubionym w rodzinie. Zawsze wie jak mnie pocieszyć i można się z nim zawsze i wszędzie napić. Dzięki niemu poznałam mojego obecnego chłopaka- Ethana. Boże jaki on jest słodki. Ale wbrew pozorom nie taki grzeczny.


Na początku byłam na niego wściekła. No bo kto normalny krzyczy na cały klub „Hej, tutaj jest Cataleya, moja kuzynka, która nie została jeszcze zaspokojona. Może znajdzie się ktoś chętny?!” Co prawda nie wiele osób go słyszało, przez głośną muzykę, ale ci, którzy przechodzili, albo tańczyli właśnie obok, dziwnie się na nas popatrzyli, a ja byłam cała czerwona.  W tym też czasie podszedł do mnie on. Już wcześniej go mignął mi w klubie, ale tak jakoś nie zwróciłam na niego większej uwagi. Chłopak jak chłopak. Tego kwiatu jest pół świata, a ¾ chuja warte… no ale cóż. Ja trafiłam na tego z ¼. Jest tylko mały problem. On jest cholernie zazdrosny o Abdula, a co dopiero będzie jak przedstawię go Kenzie’emu?  Na razie zna go tylko Nelle. Spodobał jej się. No ale nie w takim sensie. Po prostu go zaakceptowała. Ja go tam bardzo polubiłam, a Abdul klnie, bo się ze mną rzadko spotyka, ale obiecałam mu, że dzisiejszy dzień spędzę z nim i się zeszmacimy jak nigdy. Ethan nie był wniebowzięty, jak się dowiedział, że dzisiaj się z nim nie spotkam, ale jeden dzień to chyba beze mnie przeżyje. Mam nadzieję. On jest taki kochany, nic tylko go przytulać <3 Rozmawiałam z Nelle i Kenzie’em i oni przyjdą też dzisiaj. Oczywiście nie sami. No nareszcie Kenzie przedstawi nam tego swojego Irlandczyka, którym jest tak zachwycony. Nelle przyjdzie z Louis’m, a mi podrzuciła pomysł, żebym zaprosiła Zayn’a. Tak, tego, którego poznałam w Alpach. W sumie nie dawałam mu znaku życia, odkąd rozstaliśmy się w samolocie. Napisałam więc do niego. Tom znów nie był zadowolony, bo to miał być wieczór tylko dla nas, ale sądzę, że kiedy pozna Malika jego zdanie się zmieni. I chyba się udało, bo kiedy Zayn do mnie przyszedł miło rozmawiał sobie z moim kuzynem w salonie.


Nie chciałam chłopców popędzać, ale musiałam. W końcu była już 20. A my sobie wcześniej zanim Mulat przyszedł wypiliśmy 2 butelki wina i było nam już śmiesznie. Po drodze piliśmy sobie piwo, aż dotarliśmy na miejsce.


Od razu ruszyliśmy do kolejki z piwem. Ja, ani Zayn nie mogliśmy kupić alkoholu, więc postanowiliśmy wysłużyć się naszym starszym kolegą . o dziwo przy budce znaleźliśmy Nelle, Kenzie’ego, Louis’ego i tego towarzysza mojego przyjaciela. Przywitałam się z wszystkimi całusem w policzek.
-My się jeszcze chyba nie znamy? Cataleya jestem, ale mów mi Nila- zwróciłam się do blondyna. Faktycznie, on jest słodki.
-Hej. Jestem Niall. Skąd się wzięło Nila? Nie ma takiej sylaby w twoim imieniu- puścił mi oczko.
-Jemu to się nie przedstawiłaś swoimi dziesięcioma imionami- wtrącił Zayn- Ja to nawet nie zdążyłem ich zapamiętać- poskarżył się i zrobił minę obrażonego dziecka.
-Nie dziesięcioma, a dwoma. Nila od Nilakshi- posłałam blondynowi uśmiech- A właśnie, to jest Zayn. Razem z Nelle poznałyśmy go w Alpach tydzień temu- zwróciłam się do pozostałej trójki chłopaków. Chłopcy poczęli się witać i rozmawiać na jakieś tematy. Odebraliśmy już nasze trunki i ruszyliśmy w tłum. Ludzi było od groma. Ciekawe czy przyszli tu dla przyjemności, czy żeby zachlać się w 3 dupy. Chwila… to też jest przyjemnością. Usiedliśmy na jakichś schodach, bo nigdzie indziej nie było miejsca. Sączyliśmy powoli gorzki napój dopóki nie usłyszeliśmy za sobą krzyku.
-Abdul?! To ty na serio? Boże jak ja cię dawno nie widziałam!- do mojego kuzyna podbiegła jakaś brunetka i zaczęła go ściskać, a on nie wiedział biedak, co się dzieje.


-Yeee… Hej- tyle zdołał wykrztusić, nie tyle co z szoku, a z braku tlenu.
-Nila to ty?- no pięknie, teraz to mnie zaczęła ściskać. Cholera kto to w ogóle jest? Pogadaliśmy z nią trochę. Tylko głupia sprawa, bo ona nas znała, a my jej nie bardzo. Po chwili zawołali ją jej znajomi, więc pożegnała się z nami i odeszła.
-Tooom, kto to był?- stałam dalej w szoku.
-To była chyba znajoma twojego brata, ale nie wiem. Zmywajmy się stąd bo nigdzie nie możemy być incognito- skwitował i wstał, a za nim cała reszta.
-To ty masz  brata?- zapytał Louis.
-Mhm. I nawet 2 siostry. Nelle też ma brata i siostrę.
-Serio?! – chłopak wytrzeszczył gały.
- Bo zaraz będziesz musiał zbierać oczy z drogi- zaśmiała się Nelle- Mam rodzeństwo, a nawet jestem prawie spokrewniona z Nilą.
-Jak to?- zainteresował się Zayn.
-Moja siostra jest narzeczoną jej brata- odpowiedziałam.
-To kiedy ślub?- dołączył się Niall.
-W kwietniu.
-O Boże, znowu się schlejemy- podsumował Tom, a my wybuchnęliśmy śmiechem.
-To co teraz robimy? Jest dopiero 23- zapytał Kenzie, który swoją drogą, po wypiciu trochę wymieniał ślinę z Horanem.
-Możemy iść do mnie. Jest niedaleko, a lodówce znajdzie się jakaś wódka, może nawet dwie- mój kuzyn uśmiechnął się łobuzersko.
-No to idziemy- ożywiliśmy się. Po kilku minutach już byliśmy w apartamencie. Usiedliśmy w jednym z pokoi, a Abdul przyniósł 2 butelki 0,7 i kieliszek.
-A gdzie masz resztę kieliszków?- zapytała już całkiem śmieszna Janelle.
-Nelle, kochanie, w Polsce się pije z jednego- odpowiedział jej ze spokojem. Ja nie byłam zdziwiona, z moją rodziną, przynajmniej z rodzeństwem i kuzynami pijemy z jednego kieliszka.
-Ej, ona jest moja!- Krzyknął oburzony Lou i przygarnął do siebie dziewczynę, za to mój kuzyn podniósł dłonie w geście poddania. Zaczęliśmy pierwszą butelkę. Nie ma co. Wszyscy przepijali Coca Colą, a Abdul piwem. Ja bym chyba zwróciła, jakbym tak zmieszała. Mam już przestrogę po sylwestrze.
-Może jednak przyniosę jeszcze 2 kieliszki, bo coś nam powoli idzie- zaproponowałam.
-Spoko, wiesz gdzie są- no i poszłam, a jak wróciłam, 
to panna Quinn siedziała na parapecie i paliła szluga.


Wyglądała już na lekko zmęczoną. Postawiłam kieliszki na stole i zaczęłam do nich lać wódkę.

Szybko skończyliśmy nasze picie, ale jeszcze nam było mało. Mój kochany kuzyn przyniósł wino. Wszyscy stwierdzili, że już nie piją. Oczywiście oprócz mnie i Toma. W końcu Nelle, też dała się namówić, ale tylko na piwo. No nie chciała mieszać. Abdul nalał mi do kieliszka, a sam pił z gwinta. Wszyscy już prawie umierali, ale nasza trójka jest nieśmiertelna! W końcu najstarszy z nas poszedł do toalety, za potrzebą, którą swoją drogą każdy z nas pod wpływem alkoholu oddawał bardzo często. Wyszłam do innego pokoju na balkon, aby zapalić. W pewnym momencie, zabrało mi się trochę nie przyjemnych rzeczy w buzi i po prostu puściłam pawia z 63 piętra. Weszłam do środka ledwie przytomna, bo zaistniałe doświadczenie nie było zbyt przyjemne. A tam co? Nie ma już nikogo oprócz Zayna, który grał sobie półprzytomny na telefonie. Czyżby nasz główny organizator nie wyszedł jeszcze z łazienki? No cóż. Zapukałam. Nic. Otworzyłam powoli drzwi i co tam zastałam? Imprezowicz nr 1 śpi na kiblu. Nie chciałam za bardzo tam wchodzić, bo to moja rodzina, zawołałam więc Zayna. On podszedł do niego i stwierdził, że chłopak zaliczył zgona. Podeszłam do niego i lekko uderzyłam w twarz. Biedak spadł z sedesu. Kolejny raz poklepałam go po policzku.
-Asnalslolakaps- wymruczał i znowu zamknął oczy.
-Abdul, wstawaj- teraz ocucił się na dłużej. Pomogłam mu wstać i zaprowadziłam go do jego sypialni. Gdzie Zayn? Mógłby mi pomóc. No nic. Położyłam chłopaka do łóżka i opuściłam pokój. Nagle podbiegł do mnie Mulat.
-Nila, uciekamy, jakiś moher zadzwonił po psy!- niewiele myśląc zgarnęłam klucze i razem z Malikiem wybiegłam z mieszkania. Udaliśmy się do jego domu, bo było po prostu bliżej, a oboje nie mieliśmy siły daleko iść. Położyłam się z nim w łóżku i zasnęłam. Następnego dnia obudziłam się późno, za późno. Zayn już nie spał, tylko patrzył na mnie.
-Hej- uśmiechnęłam się.
-Cześć. Mam pytanie… Kto to Ethan?- zapytał przygryzając wargę.
-Mój chłopak, a co?- przeciągnęłam się.
-Dzwonił do ciebie.
-Chyba nie odebrałeś?- popatrzyłam na niego z szokiem, a on spuścił wzrok- Daj mi telefon-poprosiłam. Na wyświetlaczu widniał napis: 1 nowa wiadomość. Kliknęłam w odczytaj i ukazała mi się treść.
Od: Ethan xxx
„Z nami koniec”
Mimowolnie łzy popłynęły z moich oczu.
*Perspektywa Janelle*
Po naszym ostatnim maratonie filmowym z Louis’m postawiliśmy na razie na przyjaźń. Nie będziemy niczego wywoływać. Postanowiliśmy dać szansę biegowi wydarzeń. Jednym słowem- zobaczymy co się będzie działo między nami. Czy wystąpi pomiędzy nami ta chemia. Nie ma sensu niczego przyspieszać. W końcu przemówiłam mu, że tak będzie najlepiej. Nie lubię jak coś dzieje się za szybko niż powinno. Teraz zdecydowanie nie potrzebuję chłopaka. Na razie mam czas na zabawę. A kiedy jestem wolna nie muszę się martwić co i z kim zrobię po pijaku, bo nikt nie będzie mi robił o to wyrzutów. Nie rozumiem Nil. Ona teraz ma chłopaka. Owszem już dawno z nikim nie była i powtarzała mi często, chociaż nie, to nie było powtarzanie ona mi jęczała, że chce mieć w końcu chłopaka. Chcę być dla kogoś ważna, czuć się wyjątkowa. Ja czuję się wyjątkowa, kiedy mam przy sobie przyjaciół i zawsze mogę na nich liczyć. Nic więcej nie jest istotne. Dzisiaj zapowiada się mega impreza z tymi debilami. Powiedziałam Nil, ze skoro robi sobie dzienną przerwę od Ethana, to niech zaprosi Zayna. Polubiłam tego chłopaka. Śmieszny jest. Niezłą bekę cisnęliśmy w Alpach. O dziwo moja przyjaciółka się zgodziła. Sądzę, że ona spodobała się Malikowi, no cóż, teraz jest zajęta, ale może będą chociaż przyjaciółmi. Nie chce mi się wierzyć, że zostały tylko 3 tygodnie wakacji. W przyszłym tygodniu jedziemy wszyscy do Miami. Kenzie ma tam domek, a raczej willę z basenem i dostępem do morza, więc będzie się działo. Może uda mi się namówić Louis’ego. Bo nie chcę jechać sama. Kenzie pewnie zaprosi Niall’a, Nila na pewno nie zostawi tutaj swojego chłopaka, a ja? Idealnym określeniem dla mnie będzie piąte koło u wozu. Oby mój przyjaciel dostał wolne, bo ja tam umrę z tymi zakochanymi. A pro po Tomlinsona, dawno go nie widziałam, ale nadrobimy to dzisiaj. Cholera! Już 16? Może pasowałoby się ogarnąć? Wzięłam prysznic, ubrałam się, umalowałam. Nie miałam siły bawić się z moimi włosami, więc zostawiłam je rozpuszczone. Wiem, że to niepraktyczne, ale nie mam zamiaru dzisiaj niczego zwracać. Czekałam tylko na Lou, aż przyjdzie. Miał być wcześniej, bo u mnie mamy zaczekać na naszą parkę gejów, a na miejscu spotkamy się z resztą cyrkowców. Nie musiałam długo czekać, bo zadzwonił dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się zejść na dół. Ten dom jest stanowczo za duży. Na szczęście mama była na dole i otworzyła. Ciekawe, czy zrobi chłopakowi przesłuchanie, jak każdemu. Jedynie Kenzie’ego tolerowała jako chłopaka w naszym domu. O Boże, czemu on tak długo nie przychodzi? Zabłądził czy co? Przecież był już w moim domu, podczas mojej imprezy. Ale nie zdziwię się, jak nie pamięta. Idę po niego. Zeszłam schodami na dół. I co widzę? Moja matka siedzi na sofie w salonie, a na wprost niej na fotelu siedzi Louis. Nie za ciekawą miał minę. To było przerażenie, ukryte pod bladym uśmiechem. Tak wiem, moja mama jest przerażająca. Postałam sobie chwilę i podsłuchiwałam, hatha, ale Tommo głos drżał, ja pierdole. Dobra, pomogę mu.
-O hej, Louis. Nie wiedziałam, że już przyszedłeś- ujawniłam się w końcu, wchodząc do salonu od strony kuchni- Czemu nie przyszedłeś na górę?
-Heeeej- biedak, dalej nie mógł nic z siebie wydusić.
-To ja was zostawię- moja matka ulotniła się do ogrodu.
-Chodź- pociągnęłam go za rękę, do mojego pokoju. Był tak przestraszony, że zdołał jedynie kiwnąć głową. Wzięłam dla niego po drodze wodę i udaliśmy się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i zajęłam się moim laptopem.


Tomlinson dalej stał w drzwiach z otwartą buzią.
-Zamknij buzię, bo mi mucha do pokoju wleciała i jeszcze jej nie zabiłam- zaśmiałam się. Chłopak pozbierał szczękę z mojego dywanu i usiadł koło mnie.
-Ona jest straszna…
-Moja mama? Wiem. To jeszcze nic. Śmiesznie było, jak przyszedł do mnie kiedyś mój były już chłopak i pozwoliła mu zostać tylko do 22. On chciał być grzeczny i wyszedł już 10 minut przed czasem. Moja matka wlatuje do pokoju w samej piżamie i się drze, że ma wychodzić, a ja do niej, że jego nie ma już od dawna. Matka spiekła buraka i poszła spać.
-Nie pocieszyłaś mnie- dalej miał strach w oczach, a ja się śmiałam jak opętana- Ile mamy czasu, zanim chłopcy przyjdą?
-Powinni być za niedługo, a tym czasem możemy się pośmiać z ludzi.
-W jakim sensie?- uniósł podejrzliwie brew.
-Mam tu tumblra takiej jednej laski. Typowa dziunia. Jak czytam, co ona pisze i jakie zdjęcia dodaje, to normalnie sikam- obróciłam laptopa w jego stronę i już po chwili oboje tarzaliśmy się po łóżku ze śmiechu. Tak nam zeszło do przyjścia chłopaków. O dziwo tych to mama wpuściła szybciej niż Louis’ego… Obaj chłopcy wprost promienieli. Kenzie przedstawił mi Niall’a- Miło mi wreszcie poznać chłopaka, o którym twój przyjaciel napierdala 24/7- zaśmiałam się, podchodząc do blondyna, za to mój przyjaciel spalił buraka i uderzył mnie w głowę- Ałaaa!
-Mam ci znaleźć chłopaka, żeby ci zamykał tą śliczną buźkę?- zapytał z sarkazmem Kenzie.
-Nie dzięki, jestem samowystarczalna- odpowiedziałam, a oni się zaczęli śmiać. Po jakiejś minucie przybiłam facepalm’a, bo ogarnęłam jak to zabrzmiało. Chwilę jeszcze chłopcy się ze mnie pośmiali i wyszliśmy z domu. Oznajmiłam mamie, że prawdopodobnie nie wrócę na noc do domu, a ona tylko popatrzyła na mnie krzywo. Kij z nią. Jebie mnie, co sobie pomyślała. Na rynku byliśmy już po kilku minutach i odnaleźliśmy resztę naszej paczki. Nie zabalowaliśmy tam długo, bo jak widać rodzina Carney musi być wszędzie rozpoznawalna. Ale nie tylko to stało na przeszkodzie. Wszędzie, dosłownie wszędzie było pełno policji. A nie ukrywajmy, większość z nas piła nielegalnie. Zwinęliśmy manatki i uderzyliśmy na apartament Tom’a. Lubiłam go, jest zajebisty i… przystojny. W jego mieszkaniu zaczęło się już totalne party hard. Jak na chłopaka jego mieszkanie było schludne i czyste.
Rozsiedliśmy się w jego salonie i zaczęliśmy kulturalne picie.

Po kilku głębszych byłam już wesolutka. Zaczęłam się wykłócać z Louis’m, że mogę odkręcić mój kolczyk z pępka. A żeby mu to udowodnić, mądra i niecałkiem trzeźwa Nelle położyła się na kanapie i zaczęła go odkręcać.

To był pikuś. Za to zakręcenie tego małego cholerstwa z powrotem nie było już takie łatwe. Akurat z łazienki wyszła Nila.
-Nelle, co ty robisz?- popatrzyła na mnie z politowaniem.
-No bo on powiedział, że nie da się tego odkręcić i ja odkręciłam, ale teraz nie mogę zakręcić- powiedziałam ze smutną minką. Carney zaczęła się śmiać. Po chwili tarzała się po ziemi. Nie wiem co w tym było śmiesznego…
-Daj pomogę ci- Lou nachylił się nade mną.
-Spadaj, sama dam sobie radę. Ty lepiej pomóż Nil, bo ona mi tu zaraz zejdzie!- dziewczyna leżała na ziemi i ledwo oddychała. Chłopak nie zrobił żądnego kroku w jej stronę, tylko usiadł koło mnie i przypatrywał się mojemu brzuchowi- Jest! Udało się- nareszcie trafiłam sobie kółeczkiem do dziurki. Rada dla Janelle Iriny Quinn, nigdy, ale to przenigdy nie odkręcać po pijaku kolczyków z mojego ciała. Przyszła moja kolejka do picia. Ale ja już nie mogłam patrzeć na wódkę. Czułam, że jeśli wypiję ten jeden kieliszek więcej, zwymiotuję. Jednak Abdul nie chciał mi go odpuścić, ale w końcu wyszedł do łazienki. Szybko podałam wódkę do Nil, ale zanim ona załapała o co chodzi, jej kuzyn stał już w drzwiach toalety. Ale ona ma szybki refleks. Nawet się nie zorientowałam, kiedy w mojej dłoni znajdował się pusty już kieliszek. Niepocieszony skończonym alkoholem Tom, wyciągnął z jakiejś szafki wino. Wszyscy mu odmówili, z wyjątkiem Nil, w końcu ja też dałam się namówić, ale tylko już na piwo. Najstarszy przyniósł z kuchni kieliszek i korkociąg. Odkorkował wino, po czym nalał do kieliszka dla Carney, a sam pił z gwinta. Za to kieliszkami, które zostały na stoliku zaczął rzucać do zlewozmywaka w kuchni. Myślałam, że go zabije. Narobił tym takiego hałasu, że chyba pobudził cały wieżowiec. W naszym gronie nie dostrzegłam już naszej parki homo. Pewnie się zwinęli, albo poszli na szybki numerek do któregoś z pokoi. Trudno. Abdul znowu poszedł się odlać, a Zayn i Nila poszli zapalić. Razem z Tomlinsonem doszliśmy do wniosku, że nie chcemy się już więcej szmacić, więc opuściliśmy lokum. Jako, że ja oświadczyłam matce, że nie wracam do domu, poszliśmy do szatyna. Lubiłam jego apartament, ale w sypialni jeszcze nie byłam. Muszę przyznać, że jest ona świetnie urządzona. Niby nic nadzwyczajnego, ale jest tutaj styl.


Byliśmy tak zmęczeniu, że w ciągu naszej rozmowy o jakichś bezsensownych rzeczach, oboje zasnęliśmy na dwóch końcach łóżka.








______________________________________________________
No siema. Nie było 5 komentarzy, pod poprzednią notką, ale się zlitowałam i nie robię tego bezinteresownie. Musze jeszcze ogłoscić coś, co jest dla mnie ważne. Może niektórzy czytali poprzedni post dodany przeze mnie, ale popatrzyli na to obojętnie, a to jest bardzo ważne dla mnie i mojego przyjaciela. wydawać by się mogło czemu dla mnie, no bo kocham ten samochód, jak żaden inny, jestem do niego przywiązana. a chciałabym, aby mogło go zobaczyć więcej ludzi, co umożliwi nam wygranie tego konkursu. Tak więc jeszcze raz apeluję do osób, które czytają mojego bloga ( co prawda jest Was niewiele, ale zawsze coś, ja się cieszę każdym nowym osdłonięciem C: ) Tutaj daję link, gdzie ludzie, którzy mają 'fejsa' mogą wejść i zalajkować zdjęcie tego oto pięknego Garbusa Cabrio 1302 z lat 70.
Z góry dziękuję za lajki, które są nam potrzebne do niedzieli ( w niedzielę kończy sie konkurs) boimy się przegrać, bo naszym stałym konkurentem jest Mustang, który też jest piękny, ale wydaje mi się, że Garbus kryje w sobie coś tajemniczego i romantycznego. Dobra, koniec mojego rozpaczania i próśb. Jeżeli macie do mnie ajkieś pytanie to piszcie na ask.fm. To chyba wszystko. No i bardzo proszę o komentarze, bo są one dla mnie oznaką, że ktoś to w ogóle czyta. Cya, do następnego. Love you, Morfine <3 Lecę oglądać Jestem Bogiem :D A za tydzień Wrocław <3