*Perspektywa Cataleyi*
O Boże, ale zgonowałam podczas nieobecności moich rodziców.
Kac trzymał mnie chyba przez trzy dni. Coś niesamowitego. Dawno tak nie miałam.
Mimo tego wzięłam się w garść na następny dzień. Nie wiem tylko, jakim cudem
Nelle i Lou znaleźli się w moim domu rano. Owszem wiem, że moja przyjaciółka ma
klucze do mojego domu, ale oni przecież byli na jakimś bankiecie. Myślałam
więc, że zaraz po nim pójdą do domu Louisego i się porządnie wyruchają, a
naszym schlanym towarzystwem pogardzą. A jednak się myliłam. Od tamtego
wydarzenia minęło kila dni i w sumie to nie wracałam do tego tematu. Janelle
jest zawsze mile widziana w moim domu, więc nie ma problemu. Przez kolejne dni
zaliczałyśmy kluby. Niestety robiłyśmy to w dwójkę. Kenzie załapał się do pracy
i kończąc ją po południu ma tylko siłę obciągnąć swojemu facetowi i iść spać.
Nie rozumiem go. Dawniej choćby padał na twarz, mógł z nami iść na imprezę.
Tylko niech mi nie mówi, że się postarzał, bo go chyba zabiję. Mam nadzieję, że
niedługo znowu podbijemy razem parkiet. W końcu New Jersey bez naszej trójki
nie będzie takie samo. Lou ostatnio musi się użerać ze swoją podopieczną i żeby
nie musiał jej spotykać wstaje wcześniej, żeby być przed nią w pracy i tylko
jej nie widzieć. Idiota. Quinn zawsze się z niego śmieje, kiedy wspomina o
ciężkim dniu spędzonym pod jednym dachem z tą laską. Swoją drogą, nie wiem, czy
są już parą. Wciąż zachowują się jak przyjaciele, ale różowo-włosa potrafi
świetnie grać. Natomiast w pojrzeniu Tomlinsona dostrzegam coraz częściej
nieznany mi dotąd błysk, kiedy tylko znajduje się w pobliżu naszej skate’erki.
A Zayn? Wybaczyłam mu, że spłoszył mi moje mięsko, ale po części jestem mu
wdzięczna. Nie wiem ile to jeszcze mogło trwać, a ja musiałam ruszyć dalej. Nie
mogę czekać wieczność, aż facet wskoczy mi do łóżka, żeby go zostawić. To jakiś
absurd, a więc dzięki brunetowi nie zmarnowałam mojego cennego czasu na te
wszystkie pierdoły. Mulata nie ma teraz w mieście. Pojechał do Filadelfii w
interesach. Nie wnikam, jakie to interesy. Może chce otworzyć w New Jersey nowy
burdel i pojechał po towar, nie obchodzi mnie to. Wróci za kilka dni, może na
weekend. Ja tymczasem podczas jednej z nocy spędzonych na imprezowaniu dostałam
robotę. Nie, nie będę burdel mamą, jak to Lukas stwierdził. Dostałam pracę w
moim ulubionym klubie, jako barmanka. I wcale nie przespałam się z
właścicielem, żeby dostać tę robotę… No dobra. Zrobiłam to. Ale tylko dlatego,
że nie jest stary, ma 23 lata, jest atrakcyjny, znam go i to on po seksie
wyskoczył z tą propozycją. To mój znajomy. Wie, że nie mam skończonych 21 lat,
ale stwierdził iż wyglądam na tyle a i tak znam się na drinkach zapewne lepiej
niż ktokolwiek, więc poczekał na moją zgodę i zaczynam pracę!
Cieszę się jak cholera. Mam wymarzoną jak dla mnie pracę.
Póki co nie mam jakiegoś doświadczenia, więc każda praca do której mnie przyjmą
już jest czymś. Jestem bardzo podekscytowana, za kilka godzin zaczynam swoją
pierwszą pracę. To nic, że nawet jeszcze nie rozmawialiśmy o zarobkach, ja już planuję,
co kupię za moją pierwszą wypłatę. Nelle stwierdziła, że jestem głupia, bo
marnuję wakacje na robotę. Podobno Kenzie ma lepiej, bo w dzień pracuje, a w
nocy dalej może chodzić na imprezy. No jakoś nie widzę, żeby tak na nie
chodził. A ja przecież będę w nich uczestniczyć! Co z tego, że po drugiej
stronie baru. Przecież zabawa mnie nie ominie. Lepsze to niż codzienne leczenie
kaca. Owszem, kocham imprezować, po to żyję, ale może moja wątroba potrzebuje
czasu na regenerację. W każdej chwili mogę zrezygnować, jak to powiedział Aza,
więc nie ma problemu. Przyda mi się kasa. Moi rodzice mnie muszą wiedzieć o
mojej pracy. Gdyby się dowiedzieli, mogliby przestać dawać mi kasę. A tak, mam
podwójną płacę. Nila, jesteś genialna skarbie. O Boże, jestem jak Smigol, mówię
sama do siebie… Zapomnijmy o tym. Przecież Cataleya jest normalna. Okej, szybka
drzemka przed całonocną harówką, potem prysznic i lecimy.
Wow. To miejsce zawsze mi się podobało z parkietu. Teraz
jestem po drugiej stronie mocy i podoba mi się jeszcze bardziej. Będę pracowała
z Bons. Ta śmieszna blondynka jest zajebista.
Z tego co zauważyłam jest dobrą przyjaciółką mojego
pracodawcy. Mimo iż wygląda na sukę, jest na serio miła. Wcześniej miałam z nią
styczność, jedynie wtedy, gdy podawała mi drinki. Teraz będę z nią pracować.
Wydaje się być ciekawą osobą. Aza powiedział jej, że nie jestem pełnoletnia, na
co ta wybałuszyła oczy, teatralnie zasłaniając usta i dziwiąc się, bo jak to
ona stwierdziła „Ja tej gówniarze
podawałam drinki!”, po czym wybuchła śmiechem. Ja zresztą też. Przyjęła mnie z
otwartymi ramionami i oznajmiła, że obserwowała mnie jakiś czas. Wie, że jestem
tutaj stałym gościem i wyglądam na spoko laskę. Nie powiem, moje ego wskoczyło
na wyższy poziom. Pokazała mi wszystko i była szczerze zdziwiona moją
znajomością przyrządzania drinków i tym, że potrafię obracać butelkami i tym
podobne. Ucieszyłam się, że nie muszę nosić żadnego uniformu. Oczywiście
obowiązują ciemne stroje, ale nic poza tym. Uśmiechnęłam się słabo do mojej
znajomej, a ona posłała mi pokrzepiający uśmiech, podnosząc kciuk do góry i
przekazując wiadomość, że dam sobie radę. Odczuwałam teraz stres. To dziwne, bo
wcześniej podchodziłam do całej sytuacji na luzie. Jednak naszły mnie
wątpliwości. Nie wiem, czy sobie poradzę. W tym klubie zawsze jest wielki ruch.
Bałam się, że nie nadążę z tym wszystkim. Powoli zaczynało robić się tłoczno. A
ja byłam prawie cała mokra. Bons widząc to podeszła do mnie.
-Mała. Nie ma się czym stresować. Laski będą ci zazdrościć,
czasem będą odnosić się w stosunku do ciebie z wyższością, ale sikaj na nie. To
ty tutaj rządzisz. Zawsze możesz im zrobić za mocnego drinka, przez co odlecą i
zrobią sobie obciach przed znajomymi. Ty i twoja przyjaciółka jesteście chyba
jedynymi, które zamawiają tutaj tak mocne drinki, oprócz facetów. Reszta
panienek ma słabe główki i zazwyczaj poprzestają jedynie na Martini. Każdy
chłopak, który podchodzi do baru, będzie próbował z tobą flirtować. Co nie
powiem, jest miłe- uśmiechnęła się zapewne na wspomnienie- Z brzydszych i
pijanych będziesz miała niezły ubaw, a z ładnymi możesz wylądować w pokoju dla
personelu, gdzie nawiasem mówiąc jest bardzo wygodna kanapa- tym razem to ja
się uśmiechnęła. Trochę się rozluźniłam na jej słowa- Nie martw się złotko, ta
noc należy do nas!- na koniec swojego przemówienia klepnęła mnie w tyłek,
puszczając oczko i idąc na drugą stronę baru.
-Dzięki!- krzyknęłam za nią, a ona uniosła rękę w górę na
znak, że słyszała- A więc imprezę czas zacząć-mruknęłam do siebie. Co chwilę
ktoś podchodził do baru. Na początku byłam onieśmielona i po prostu wykonywałam
zamówienia. Później się rozkręciłam. Zaczęłam robić wszystkie moje pokazowe
sztuczki. Nie powiem, znalazłam kilka fajnych ciach, które z chęcią
wykorzystałabym w czasie przerwy, ale to mój pierwszy dzień i na razie zaczęłam
łowy. Faktycznie było tak, jak mówiła Bons. Te laski były śmieszne. Ja nigdy w
klubie nie zamawiałam Martini. Po pierwsze, to było zdecydowanie za słabe, a po
drugie, nie stać ich na więcej? To chyba najtańszy trunek tutaj, z wyjątkiem
piwa. Żal mi ich. Nie obyło się również bez pijanych kolesi. Owszem, miałam z
nich ubaw. W pewnej chwili podszedł do baru jakiś chłopak. Na moje oko
pełnoletni na pewno nie był. Ale co mnie to, ja też nie jestem.
Byłby dla mnie nawet atrakcyjny i byłabym w stanie się z nim
zabawić, gdyby nie był aż tak pijany. Nie przeszkadza mi to, ale tylko jeśli ja
też jestem pijana. Teraz jestem trzeźwa, a ten koleś jest dla mnie żałosny,
kiedy próbuje mnie poderwać.
-Hej, o której kończysz zmianę, śliczna?- postanowiłam się
opanować i tak jak mówiła mi moja znajoma pośmiać się.
-No wiesz, jak dla ciebie, mogę wygospodarować nawet teraz
chwilkę czasu- uśmiechnęłam się zalotnie. Widziałam, że ten chłopak długo nie
utrzyma się na nogach, więc nie ma problemu, bo do niczego nie dojdzie.
-To jak, gdzie idzi-emy?- czknął. Omal nie parsknęłam mu w
twarz śmiechem. Zaciskałam usta w wąską linię, aby się opanować.
-Wiesz, zaplecze jest duże…- zamrugałam słodko oczami,
nachylając się w jego stronę i powstrzymując grymas na zapach alkoholu.
Chwyciłam za kołnierzyk jego koszulki, przybliżając go do mnie. Chłopak już
nastawił się do pocałunku, ale ja zostawiłam między nami kilka centymetrów
odległości. Korzystając z tego, że miał zamknięte oczy oddaliłam się na chwilę.
Przyrządzając bardzo mocnego drinka. Zetknęłam szklankę z jego ułożonymi w
dzióbek ustami, a ten otworzył oczy- Najpierw się rozluźnij, skarbie. Zdrowie-
puściłam mu oczko, odwracając się do innych klientów. Ten drink zwali kolesia z
nóg. Założę się, że Danny- ochroniarz,
będzie musiał go stąd wyrzucić. Po kilku obsłużonych kolejkach zauważyłam, jak
nieznajomy leży głową na blacie. Po prostu odleciał. Podniosłam na chwilę jego
tułów. Tak ja myślałam. W kieszeni bluzy miał portfel. Wzięłam należną sumę,
dodając sobie napiwek. I tak jutro nic nie będzie pamiętał. Jego strata. Niech
się cieszy, że gorzej z nim nie postąpiłam. Zawsze mogłam zadzwonić po jakiegoś
kumpla, który zaprowadził by go do domu i upozorował dziki seks, tak żeby
chłopak żałował i nigdy więcej się nie upijał. Jestem niemiła, ale on był chyba
młodszy ode mnie. Nie przesadzajmy. Ja zapewne już piłam w jego wieku, ale nie
jestem z tego dumna. Nie chcę, aby inni popełniali ten sam błąd. Tym razem
byłam łaskawa. O znajcie dobre serce Cataleyi! Zauważyłam, że Bons nie ma za
ladą. Faktycznie, było już prawie rano, klub powoli pustoszał. Przyszedł Pablo,
mówiąc mi, że mogę się już zbierać. Poszłam w stronę pokoju dla pracowników,
żeby wziąć stamtąd zostawioną wcześniej torbę. Przecierając oczy ze zmęczenia
wkroczyłam do pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Na tej wygodnej kanapie
leżała jakaś laska, jęcząca w niebogłosy, a między jej nogami tkwiła pracująca
ze mną blondynka. Szok. To jedyne co wtedy czułam. Dziewczyny się nie
krępowały, więc wzięłam tylko torbę i wyszłam na zewnątrz, marząc by był to
tylko sen. Jak mogłam nie usłyszeć z daleka tych wszystkich odgłosów? Nie mam
nic do homoseksualistów, w końcu mam dwójkę przyjaciół, którzy są tej samej
płci i ze sobą współżyją. Myślałam, że blondi jest hetero. To się zdziwiłam.
Nawet nie zauważyły, że byłam w środku, tak były zajęte sobą. Wzdrygnęłam się
na wspomnienie sytuacji. Nie przeszkadza mi to, dopóki tego nie widzę.
Wyciągnęłam mój telefon. Miałam nieodebraną wiadomość od „Mój brązowooki
Romeo”. Bez komentarza. Nigdy więcej nie zostawię telefonu bez mojej opieki.
Nacisnęłam „Odczytaj”
„Hej Julia ;* Stęskniłaś się za swoim Romeo? :P Nie masz za
co dziękować, tak wiem, jestem zajebisty. Nie ma mnie kilka dni w New Jersey i
się dowiaduję, że moja przyjaciółka poszła do pracy. Przyznaj się, w którym
burdelu pracujesz, bo muszę tam wpaść! Janelle do mnie dzwoniła i żaliła się,
że wszyscy ją opuścili. Pocieszyłem ją i powiedziałem, że wracam w sumie to
dzisiaj. To co? Może się spotkamy, chyba nie jesteś aż tak zajęta, aby mi
odmówić. Klienci mogą poczekać, a jeśli nie, to ja stanę się jednym z nich.
Dobra nie przynudzam, bo mokra panienka czeka na mnie w łóżku, Cya xxx”
Boże, ten koleś jest psychiczny. Czytając jego wiadomość co
rusz wywracałam oczami. Zabrałam się za odpisywanie.
Do: „Mój brązowooki Romeo”
O matko, muszę zmienić tę nazwę.
„Jaki ty jesteś skromny, skarbie -.- Nelle niech przestanie
narzekać. Mówiłam jej, żeby przyszła do klubu, ale nie to nie. Czemu już
wracasz? A już się cieszyłam, że zostaniesz tam na zawsze… Co do spotkania, to
nie wiem. Nie mam jeszcze ustalonego grafiku, ale sądzę, że moim klientem
napewno będziesz ;) Malik, nie ciesz
się. To, że nasmarowałeś sobie rękę żelem, nie znaczy, że może ona zastąpić ci
laskę ;* Ale miłych doznań z panią Rączkowską życzę. Paaa x”
Dotarłam do domu koło szóstej nad ranem. Szybki prysznic i
do łóżka.
*Perspektywa Janelle*
Do czego doszło, żeby były wakacje, wieczór, a ja
siedzę w domu. Na dodatek sama. Nawet przyjaciele mnie zostawili. Co prawda Nila
proponowała mi, żebym przyszła do klubu. Ale bez niej upiłabym się sama, a
potem musiałaby mnie taszczyć do domu schlaną jak świnie. Nie dziękuję. Kenzie
olał mnie na rzecz Nialla. Nie wybaczę mu tego. Okej, chłopak też jest ważny,
ale ja również! Jestem jego przyjaciółką i dawno go nie widziałam. Nawet do
skateparku ze mną nie chodzi, bo pracuje. Poodbijało im z tą pracą? Ehh. Nie
pozostało mi nic innego, jak zalegać na kanapie, oglądając jakiś film. Do
szczęścia potrzeba mi tylko popcornu maślanego, filiżanki latte i… miłości!
Dobra, koniec użalania. Nie mają dla mnie czasu, to nie. Wybrałam pierwszą z
brzegu płytę i włożyłam do odtwarzacza. Mimo mojego podłego humoru, cieszyłam
się jak dziecko, a to wszystko na wspomnienie bankietu, na których byłam z
Louis’m. Chłopak kazał mi się wtedy
ładnie ubrać i tak zrobiłam.
Sukienka
dobrze podkreślała moje cycki. Co z
tego, że idę tam z Tomlinsonem, może przy okazji poderwę jakiegoś seksownego
doktorka… Moje włosy starannie wyprostowałam, a na sukienkę zarzuciłam dżinsową
kurtkę. Mimo iż jest lato, wieczory są chłodne.
Nie malowałam się mocno. Z nosa wyciągnęłam mój kolczyk. Mi
się podoba, ale wiem, że jeżeli idę do jakiegoś ważnego miejsca, albo na
poważną imprezę, to po prostu nie wypada go mieć. Dziurka była prawie
niewidoczna. Jest tak ze względu na to, że mam go już długo, więc wszystko
zdążyło się ładnie zrosnąć, a poza tym makijaż zakrył tę niedoskonałość.
Przeglądałam się w lustrze, kiedy usłyszałam wibracje. Wyciągnęłam z torebki
mój telefon i odczytałam wiadomość.
Od: Lou x
„ Zbieraj się, będę po Ciebie za 15 minut. Mam nadzieję, że
założyłaś coś seksy…”
Wywróciłam oczami. Czy on sobie nigdy nie da spokoju?
Owszem, jest przystojny i ma kasę, ale to nie zmienia faktu, że ja nie
zakochuję się od razu. Nawet mu nie odpisywałam. W końcu zobaczymy się za
kwadrans. Nie było nikogo w domu. Rodzice moi i Nil pojechali razem do
Filadelfii, odwiedzić mojego brata i jej siostrę. Nila wykorzystuje wolną chatę
i robi imprezę. Chętnie bym do niej dołączyła. Nigdy nie lubiłam tych
wszystkich drętwych przyjęć. Ale nie mogę zostawić mojego przyjaciela na
lodzie. Tak w zasadzie to w New Jersey zna tylko nas i swoją koleżankę z pracy,
na którą stale narzeka. Podobno ona też ma tam być. Jakby tego było mało,
chciała, aby towarzyszył jej Lou. Z tego co wiem, to on nie pała do niej jakąś
wielką sympatią, więc odmówił jej i powiedział, że już z kimś idzie. Taki
niefart, myślał o mnie. Ale ja nie przepuszczę okazji, żeby poznać tą Patt.
Chyba tak miała na imię. Może będę mogła się z niej ponabijać. Nie powinno być
aż tak źle… Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wzięłam torebkę i
ruszyłam schodami w dół. Z komody zgarnęłam klucze od domu i otworzyłam drzwi,
za którymi tyłem do mnie stał Tommo. Odwrócił powoli najpierw swoją głowę, tak jak to robią w filmach.
-Serio? Wyglądasz jak pierdolony Edward!- zaśmiałam się,
przekraczając próg.
-Z tego co wiem, to Bella nie miała różowych włosów i nie
upalała się trawką, zasypiając z butelką wódki w dłoni- odgryzł się, dając mi
buziaka w policzek na powitanie.
-Bo ja jestem jej ulepszoną wersją!- broniłam się. A on
podstawił mi ramię, jak na gentelmana przystało. Zaprowadził mnie do samochodu,
otworzył drzwi, a sam zasiadł za kierownicą. Lubiłam jego auto. Nie było jakieś
wielkie, bo było sportowe, ale skórzane siedzenia były bardzo komfortowe.
-Gotowa na kilkugodzinne nudy?- zapytał odwracając na chwilę
wzrok od jezdni i patrząc na mnie.
-Widzę, że nie tylko ja pałam entuzjazmem z tego powodu-
uniosłam kącik ust.
-Spokojnie. Dwie godziny i po sprawie. Dostaniesz telefon,
powiadamiający, że twój kot czuje się źle i musisz wracać do domu. Ja zwinę się
razem z tobą i po sprawie- powiedział z tryumfem w głosie.
-Sprytnie to sobie obmyśliłeś. Ale dlaczego to nie może być
twój kot, tylko mój?
-Ja nie mam kota- stwierdził krótko.
-A ja może mam?
-Ale o tobie nic nie wiedzą. Jesteś anonimowa. Możesz mieć w
domu agencję towarzyską, a oni i tak do tego nie dojdą. O mnie wiedzą jednak
trochę więcej.
-Kurcze, chyba im nie wydałeś, że sprowadzam do domu kurwy?-
teatralnie zasłoniłam usta dłonią.
-Nelle, proszę cię. Zachowuj się poważnie- teraz zaczynam
czuć się dziwnie. Jemu na serio zależy na tym przyjęciu. Dlatego nie chce tam
zbyt długo zabawić, bo to nie jego klimaty, ale też nie może odpuścić, ponieważ
jest to ważne. Czyli dama Janelle wkracza do akcji.
-Nie martw się, nie zawiodę cię- pocałowałam jego policzek i
widziałam cień uśmiechu na jego twarzy. Podjechaliśmy pod budynek, gdzie
odbywała się „impreza”. Poczekałam aż chłopak otworzy mi drzwi i znów pod rękę
szliśmy w stronę wejścia. Na wstępie kelner częstował nas kieliszkami szampana.
Nie mogłam się powstrzymać i puściłam mu oczko, na co Lou spojrzał na mnie
karcąco, a ja uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopak witał się z jakimiś ludźmi
przedstawiając im mnie. Nawet nie zaprzątałam sobie głowy, aby zapamiętywać ich
imiona. I tak ich nigdy więcej nie spotkam. Co jest do cholery? Gdzie ci
wszyscy seksowni doktorkowie? Z tego co zauważyłam, to mój dzisiejszy partner
jest najmłodszy z całego towarzystwa. No pięknie Nelle, w co ty się wpakowałaś?
Podchodziliśmy tak od ludzi do ludzi, aż wreszcie dotarliśmy do stolika.
Chłopak nachylił się w moją stronę szepcząc.
-Jest dobrze. Na razie nie widziałem nigdzie Pam-
popatrzyłam na niego z dekoncentracją- Mojej cholernej współpracowniczki
nigdzie nie ma- To ona jednak nie ma na imię Patt? A to Peszek. Trudno. Nigdy
nie miałam dobrej pamięci do imion- Chcesz coś do picia?- zaproponował.
-Nie sądzę, aby picie w miejscu publicznym w moim wieku było
na miejscu. Ale jeśli ty chcesz, to nie ma sprawy. Jeżeli tylko pozwolisz mi
prowadzić później swoje auto- spojrzał na mnie z zastanowieniem- No idź.
Potrzebujesz się rozluźnić. Tylko nie przesadź- puściłam mu oczko i odszedł od
stolika. Od kilku minut wpatrywałam się w moje paznokcie i stwierdzam iż ten
lakier jest bardzo ładny, muszę sobie jeszcze kiedyś kupić jakiś z tej firmy.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Żadnych nowych wiadomości, ani
nieodebranych połączeń. Ale minęło trochę czasu, odkąd Lou poszedł po alkohol.
Może powinnam się martwić. Postanowiłam to sprawdzić. Weszłam na drugą salę i
ujrzałam go. Stała przy nim jakaś brunetka. Była odwrócona do mnie tyłem i nie
mogłam zauważyć jej twarzy, jednak po mimice Tomlinsona wnioskowałam, że nie
jest zadowolony z jej towarzystwa. Czyżby to była ta nachalna laska? Czyli
Quinn wkracza do akcji. Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam powtarzając w myślach-
Bądź subtelną, ale suką. Podeszłam do Louisa z boku, chwytając jego dłoń- Tutaj
jesteś- cmoknęłam delikatnie jego usta, wprawiając go w zakłopotanie- O hej,
nie zauważyłam cię. Jestem Janelle, a ty?- uśmiechnęłam się lekko do
dziewczyny.
-Pamela, ale mów mi Pam. Pracuję razem z Louisem, pewnie ci
dużo o mnie opowiadał- Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Zrobiłam zamyśloną
minę.
-Nie właściwie to wcale- uśmiechnęłam się z wyższością, a brunetka spojrzała morderczym
wzrokiem na Lou.
-To naprawdę dziwne- zmieszała się- A tak właściwie to kim
ty jesteś?- zapytała złowrogo na mnie patrząc.
-Ja jestem jego dziewczyną- na potwierdzenie, skradłam mu
całusa. No niezłe show robię.
-O tobie też jakoś mi nie wspominał- cholera, chyba zaczęła
się domyślać.
-Już dawno chciałem ci uświadomić, że jestem zajęty. Ale
przy każdym naszym spotkaniu nie dajesz mi dojść do słowa, nieudolnie ze mną
flirtując- wtrącił się mój partner.
-Skarbie, chyba powinniśmy wracać. Chcę jak najszybciej
wykorzystać mój pusty dom i wygodne łóżko- prawie mruknęłam to do niego.
Obserwowałam reakcję Pam. Dziewczyna zaczerwieniła się, ale na jej twarzy
dostrzegłam nieopisaną złość.
-Jasne kochanie- zaczął ze mną współgrać- Przepraszam Pam,
muszę załatwić kilka spraw, jeśli wiesz o co mi chodzi- uśmiechnął się do niej
łobuzersko.
-J jasne, bawcie się dobrze- jąkała się. Nie wiem, czy
zauważyła, ale druga część zdania nie koniecznie była chyba po jej myśli.
-Uwierz mi, że będziemy-puściłam jej oczko i łapiąc
Tomlinsona za rękę kierowałam się do wyjścia. Po wejściu do samochodu chłopak
odetchnął z ulgą.
-Jaka natrętna baba! W porę się zjawiłaś!
-Będziesz mnie za to na rękach nosił. I tak długo
wytrzymałam. Teraz jedziemy do Nil, bo muszę się od stresować – ruszyłam z
piskiem opon z parkingu pod budynkiem. Louis zabijał mnie wzrokiem, a ja
uśmiechałam się niewinnie. Nie moja wina, że lubię sportowe samochody. Sama mam
podobny i lubię zaszaleć. Po kilkunastu minutach podjechaliśmy pod dom mojej
przyjaciółki. Weszłam bez pukania i co zastałam? Niall i Kenzie spali, wtuleni
w siebie na kanapie. Nila i Zayn też już ledwo się trzymali. Nie przeszkadzało
mi to. Zauważyłam jeszcze kilka butelek alkoholu i parę gramów marihuany, więc
jak dla mnie impreza dalej trwa. Trochę zaszaleliśmy, ale było miło.
Nie zorientowałam się, kiedy
skończył się film i leciała końcówka napisów. Ostatni raz uśmiechnęłam się do
samej siebie, włączając kolejny film i obiecując sobie, że na tym już się
skupię. Moje plany legły jednak w gruzach, gdy rano obudziłam się z laptopem na
kolanach w ciuchach z dnia poprzedniego.
__________________________________
Miało być w marcu i jest! Po raz pierwszy wywiązałam się z
obietnicy. Jestem z siebie dumna :D Rozdział ubogi w zdjęcia, ale to tylko i
wyłącznie dlatego, że ktoś ( nie wnikajmy -.-) zajechał mi kartę graficzną na
komputerze, przez co nie działa. Dorwałam więc mój stary, warczący i zamulający
komputer i musiałam go podłączyć, bo przez tydzień napewno nie będę umierać bez
kompa -.- Miałam tutaj kilka fotek, które jeszcze na nim ściągałam, a parę
teraz szukałam. Miałam wenę i napisałam połowę pierwszej perspektywy, nie wiem
czy jest śmieszna, raczej wątpię. Trochę takie nudne to, ale postaram się w
następnych coś pozmieniać. Może się coś podzieje. Ogólnie to skończyłam dzisiaj
rekolekcje. Tak. My i msza. Wiedziałam że nie dotrę do kościoła :D We wtorek
może Kraków i dni otwarte mam nadzieję. Będzie ciekawie. Pozdrawiam~Lady
Morfine <3
P.S. Dziękuję, za to, że w końcu doczekałam się 5 komentarzy
i nie są one spamem! Macie jeszcze moją drużynę Actimela :D
Przepraszam za problemy z czcionką, ale coś mi wariuje.
Nareszcie rozdział. Boże Boże Bożenko ja tu sikam:D chce więcej takich:)
OdpowiedzUsuńCóż ja mogę powiedzieć. xd
OdpowiedzUsuńŚwietne, po prostu. ^ ^
Hahaha. Boże boże Bożenko. Czemu zrobiłaś to z cyganeeeeem. Cały czas to w szkole śpiewam. xd
Hahaha :D dziewczyna dobrze kombinuje :D dostaje podwójną kasiorę :D Nieraz też się tak budzę jak ona :D haha z laptopem albo książką :D masakra:D Rozdział zajebisty! :) Chcę takie długie rozdziały zawsze :* Czekam więc na następny z niecierpliwością, pozdrawiam Asiek :*
OdpowiedzUsuńśMIAĆ MI SIĘ CHCE Z ROZDZIAŁU.
OdpowiedzUsuńJest wprost wyśmienity !
a ten jej opis jezu bombowy. Czytałam i nie mogłam uwierzyć, że tak szybko skończyłam czytać.
Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, więc proszę o powiadomienie.
ps. dziękuję za taki cudowny komentarz do mojego bloga;*
zapraszam na nowy rodział.
Uuuu śmieszny:D Takie imprezy nie ładnie oj nie:)Ale to z pracą fajnie załatwiła:d
OdpowiedzUsuń