piątek, 1 marca 2013

Rozdział 10


*Perspektywa Cataleyi*


O Boże, ale zgonowałam podczas nieobecności moich rodziców. Kac trzymał mnie chyba przez trzy dni. Coś niesamowitego. Dawno tak nie miałam. Mimo tego wzięłam się w garść na następny dzień. Nie wiem tylko, jakim cudem Nelle i Lou znaleźli się w moim domu rano. Owszem wiem, że moja przyjaciółka ma klucze do mojego domu, ale oni przecież byli na jakimś bankiecie. Myślałam więc, że zaraz po nim pójdą do domu Louisego i się porządnie wyruchają, a naszym schlanym towarzystwem pogardzą. A jednak się myliłam. Od tamtego wydarzenia minęło kila dni i w sumie to nie wracałam do tego tematu. Janelle jest zawsze mile widziana w moim domu, więc nie ma problemu. Przez kolejne dni zaliczałyśmy kluby. Niestety robiłyśmy to w dwójkę. Kenzie załapał się do pracy i kończąc ją po południu ma tylko siłę obciągnąć swojemu facetowi i iść spać. Nie rozumiem go. Dawniej choćby padał na twarz, mógł z nami iść na imprezę. Tylko niech mi nie mówi, że się postarzał, bo go chyba zabiję. Mam nadzieję, że niedługo znowu podbijemy razem parkiet. W końcu New Jersey bez naszej trójki nie będzie takie samo. Lou ostatnio musi się użerać ze swoją podopieczną i żeby nie musiał jej spotykać wstaje wcześniej, żeby być przed nią w pracy i tylko jej nie widzieć. Idiota. Quinn zawsze się z niego śmieje, kiedy wspomina o ciężkim dniu spędzonym pod jednym dachem z tą laską. Swoją drogą, nie wiem, czy są już parą. Wciąż zachowują się jak przyjaciele, ale różowo-włosa potrafi świetnie grać. Natomiast w pojrzeniu Tomlinsona dostrzegam coraz częściej nieznany mi dotąd błysk, kiedy tylko znajduje się w pobliżu naszej skate’erki. A Zayn? Wybaczyłam mu, że spłoszył mi moje mięsko, ale po części jestem mu wdzięczna. Nie wiem ile to jeszcze mogło trwać, a ja musiałam ruszyć dalej. Nie mogę czekać wieczność, aż facet wskoczy mi do łóżka, żeby go zostawić. To jakiś absurd, a więc dzięki brunetowi nie zmarnowałam mojego cennego czasu na te wszystkie pierdoły. Mulata nie ma teraz w mieście. Pojechał do Filadelfii w interesach. Nie wnikam, jakie to interesy. Może chce otworzyć w New Jersey nowy burdel i pojechał po towar, nie obchodzi mnie to. Wróci za kilka dni, może na weekend. Ja tymczasem podczas jednej z nocy spędzonych na imprezowaniu dostałam robotę. Nie, nie będę burdel mamą, jak to Lukas stwierdził. Dostałam pracę w moim ulubionym klubie, jako barmanka. I wcale nie przespałam się z właścicielem, żeby dostać tę robotę… No dobra. Zrobiłam to. Ale tylko dlatego, że nie jest stary, ma 23 lata, jest atrakcyjny, znam go i to on po seksie wyskoczył z tą propozycją. To mój znajomy. Wie, że nie mam skończonych 21 lat, ale stwierdził iż wyglądam na tyle a i tak znam się na drinkach zapewne lepiej niż ktokolwiek, więc poczekał na moją zgodę i zaczynam pracę!
Cieszę się jak cholera. Mam wymarzoną jak dla mnie pracę. Póki co nie mam jakiegoś doświadczenia, więc każda praca do której mnie przyjmą już jest czymś. Jestem bardzo podekscytowana, za kilka godzin zaczynam swoją pierwszą pracę. To nic, że nawet jeszcze nie rozmawialiśmy o zarobkach, ja już planuję, co kupię za moją pierwszą wypłatę. Nelle stwierdziła, że jestem głupia, bo marnuję wakacje na robotę. Podobno Kenzie ma lepiej, bo w dzień pracuje, a w nocy dalej może chodzić na imprezy. No jakoś nie widzę, żeby tak na nie chodził. A ja przecież będę w nich uczestniczyć! Co z tego, że po drugiej stronie baru. Przecież zabawa mnie nie ominie. Lepsze to niż codzienne leczenie kaca. Owszem, kocham imprezować, po to żyję, ale może moja wątroba potrzebuje czasu na regenerację. W każdej chwili mogę zrezygnować, jak to powiedział Aza, więc nie ma problemu. Przyda mi się kasa. Moi rodzice mnie muszą wiedzieć o mojej pracy. Gdyby się dowiedzieli, mogliby przestać dawać mi kasę. A tak, mam podwójną płacę. Nila, jesteś genialna skarbie. O Boże, jestem jak Smigol, mówię sama do siebie… Zapomnijmy o tym. Przecież Cataleya jest normalna. Okej, szybka drzemka przed całonocną harówką, potem prysznic i lecimy.
Wow. To miejsce zawsze mi się podobało z parkietu. Teraz jestem po drugiej stronie mocy i podoba mi się jeszcze bardziej. Będę pracowała z Bons. Ta śmieszna blondynka jest zajebista.
Z tego co zauważyłam jest dobrą przyjaciółką mojego pracodawcy. Mimo iż wygląda na sukę, jest na serio miła. Wcześniej miałam z nią styczność, jedynie wtedy, gdy podawała mi drinki. Teraz będę z nią pracować. Wydaje się być ciekawą osobą. Aza powiedział jej, że nie jestem pełnoletnia, na co ta wybałuszyła oczy, teatralnie zasłaniając usta i dziwiąc się, bo jak to ona stwierdziła  „Ja tej gówniarze podawałam drinki!”, po czym wybuchła śmiechem. Ja zresztą też. Przyjęła mnie z otwartymi ramionami i oznajmiła, że obserwowała mnie jakiś czas. Wie, że jestem tutaj stałym gościem i wyglądam na spoko laskę. Nie powiem, moje ego wskoczyło na wyższy poziom. Pokazała mi wszystko i była szczerze zdziwiona moją znajomością przyrządzania drinków i tym, że potrafię obracać butelkami i tym podobne. Ucieszyłam się, że nie muszę nosić żadnego uniformu. Oczywiście obowiązują ciemne stroje, ale nic poza tym. Uśmiechnęłam się słabo do mojej znajomej, a ona posłała mi pokrzepiający uśmiech, podnosząc kciuk do góry i przekazując wiadomość, że dam sobie radę. Odczuwałam teraz stres. To dziwne, bo wcześniej podchodziłam do całej sytuacji na luzie. Jednak naszły mnie wątpliwości. Nie wiem, czy sobie poradzę. W tym klubie zawsze jest wielki ruch. Bałam się, że nie nadążę z tym wszystkim. Powoli zaczynało robić się tłoczno. A ja byłam prawie cała mokra. Bons widząc to podeszła do mnie.
-Mała. Nie ma się czym stresować. Laski będą ci zazdrościć, czasem będą odnosić się w stosunku do ciebie z wyższością, ale sikaj na nie. To ty tutaj rządzisz. Zawsze możesz im zrobić za mocnego drinka, przez co odlecą i zrobią sobie obciach przed znajomymi. Ty i twoja przyjaciółka jesteście chyba jedynymi, które zamawiają tutaj tak mocne drinki, oprócz facetów. Reszta panienek ma słabe główki i zazwyczaj poprzestają jedynie na Martini. Każdy chłopak, który podchodzi do baru, będzie próbował z tobą flirtować. Co nie powiem, jest miłe- uśmiechnęła się zapewne na wspomnienie- Z brzydszych i pijanych będziesz miała niezły ubaw, a z ładnymi możesz wylądować w pokoju dla personelu, gdzie nawiasem mówiąc jest bardzo wygodna kanapa- tym razem to ja się uśmiechnęła. Trochę się rozluźniłam na jej słowa- Nie martw się złotko, ta noc należy do nas!- na koniec swojego przemówienia klepnęła mnie w tyłek, puszczając oczko i idąc na drugą stronę baru.
-Dzięki!- krzyknęłam za nią, a ona uniosła rękę w górę na znak, że słyszała- A więc imprezę czas zacząć-mruknęłam do siebie. Co chwilę ktoś podchodził do baru. Na początku byłam onieśmielona i po prostu wykonywałam zamówienia. Później się rozkręciłam. Zaczęłam robić wszystkie moje pokazowe sztuczki. Nie powiem, znalazłam kilka fajnych ciach, które z chęcią wykorzystałabym w czasie przerwy, ale to mój pierwszy dzień i na razie zaczęłam łowy. Faktycznie było tak, jak mówiła Bons. Te laski były śmieszne. Ja nigdy w klubie nie zamawiałam Martini. Po pierwsze, to było zdecydowanie za słabe, a po drugie, nie stać ich na więcej? To chyba najtańszy trunek tutaj, z wyjątkiem piwa. Żal mi ich. Nie obyło się również bez pijanych kolesi. Owszem, miałam z nich ubaw. W pewnej chwili podszedł do baru jakiś chłopak. Na moje oko pełnoletni na pewno nie był. Ale co mnie to, ja też nie jestem. 
Byłby dla mnie nawet atrakcyjny i byłabym w stanie się z nim zabawić, gdyby nie był aż tak pijany. Nie przeszkadza mi to, ale tylko jeśli ja też jestem pijana. Teraz jestem trzeźwa, a ten koleś jest dla mnie żałosny, kiedy próbuje mnie poderwać.
-Hej, o której kończysz zmianę, śliczna?- postanowiłam się opanować i tak jak mówiła mi moja znajoma pośmiać się.
-No wiesz, jak dla ciebie, mogę wygospodarować nawet teraz chwilkę czasu- uśmiechnęłam się zalotnie. Widziałam, że ten chłopak długo nie utrzyma się na nogach, więc nie ma problemu, bo do niczego nie dojdzie.
-To jak, gdzie idzi-emy?- czknął. Omal nie parsknęłam mu w twarz śmiechem. Zaciskałam usta w wąską linię, aby się opanować.
-Wiesz, zaplecze jest duże…- zamrugałam słodko oczami, nachylając się w jego stronę i powstrzymując grymas na zapach alkoholu. Chwyciłam za kołnierzyk jego koszulki, przybliżając go do mnie. Chłopak już nastawił się do pocałunku, ale ja zostawiłam między nami kilka centymetrów odległości. Korzystając z tego, że miał zamknięte oczy oddaliłam się na chwilę. Przyrządzając bardzo mocnego drinka. Zetknęłam szklankę z jego ułożonymi w dzióbek ustami, a ten otworzył oczy- Najpierw się rozluźnij, skarbie. Zdrowie- puściłam mu oczko, odwracając się do innych klientów. Ten drink zwali kolesia z nóg. Założę się,  że Danny- ochroniarz, będzie musiał go stąd wyrzucić. Po kilku obsłużonych kolejkach zauważyłam, jak nieznajomy leży głową na blacie. Po prostu odleciał. Podniosłam na chwilę jego tułów. Tak ja myślałam. W kieszeni bluzy miał portfel. Wzięłam należną sumę, dodając sobie napiwek. I tak jutro nic nie będzie pamiętał. Jego strata. Niech się cieszy, że gorzej z nim nie postąpiłam. Zawsze mogłam zadzwonić po jakiegoś kumpla, który zaprowadził by go do domu i upozorował dziki seks, tak żeby chłopak żałował i nigdy więcej się nie upijał. Jestem niemiła, ale on był chyba młodszy ode mnie. Nie przesadzajmy. Ja zapewne już piłam w jego wieku, ale nie jestem z tego dumna. Nie chcę, aby inni popełniali ten sam błąd. Tym razem byłam łaskawa. O znajcie dobre serce Cataleyi! Zauważyłam, że Bons nie ma za ladą. Faktycznie, było już prawie rano, klub powoli pustoszał. Przyszedł Pablo, mówiąc mi, że mogę się już zbierać. Poszłam w stronę pokoju dla pracowników, żeby wziąć stamtąd zostawioną wcześniej torbę. Przecierając oczy ze zmęczenia wkroczyłam do pomieszczenia i stanęłam jak wryta. Na tej wygodnej kanapie leżała jakaś laska, jęcząca w niebogłosy, a między jej nogami tkwiła pracująca ze mną blondynka. Szok. To jedyne co wtedy czułam. Dziewczyny się nie krępowały, więc wzięłam tylko torbę i wyszłam na zewnątrz, marząc by był to tylko sen. Jak mogłam nie usłyszeć z daleka tych wszystkich odgłosów? Nie mam nic do homoseksualistów, w końcu mam dwójkę przyjaciół, którzy są tej samej płci i ze sobą współżyją. Myślałam, że blondi jest hetero. To się zdziwiłam. Nawet nie zauważyły, że byłam w środku, tak były zajęte sobą. Wzdrygnęłam się na wspomnienie sytuacji. Nie przeszkadza mi to, dopóki tego nie widzę. Wyciągnęłam mój telefon. Miałam nieodebraną wiadomość od „Mój brązowooki Romeo”. Bez komentarza. Nigdy więcej nie zostawię telefonu bez mojej opieki. Nacisnęłam „Odczytaj”
„Hej Julia ;* Stęskniłaś się za swoim Romeo? :P Nie masz za co dziękować, tak wiem, jestem zajebisty. Nie ma mnie kilka dni w New Jersey i się dowiaduję, że moja przyjaciółka poszła do pracy. Przyznaj się, w którym burdelu pracujesz, bo muszę tam wpaść! Janelle do mnie dzwoniła i żaliła się, że wszyscy ją opuścili. Pocieszyłem ją i powiedziałem, że wracam w sumie to dzisiaj. To co? Może się spotkamy, chyba nie jesteś aż tak zajęta, aby mi odmówić. Klienci mogą poczekać, a jeśli nie, to ja stanę się jednym z nich. Dobra nie przynudzam, bo mokra panienka czeka na mnie w łóżku, Cya xxx”
Boże, ten koleś jest psychiczny. Czytając jego wiadomość co rusz wywracałam oczami. Zabrałam się za odpisywanie.
Do: „Mój brązowooki Romeo”
O matko, muszę zmienić tę nazwę.
„Jaki ty jesteś skromny, skarbie -.- Nelle niech przestanie narzekać. Mówiłam jej, żeby przyszła do klubu, ale nie to nie. Czemu już wracasz? A już się cieszyłam, że zostaniesz tam na zawsze… Co do spotkania, to nie wiem. Nie mam jeszcze ustalonego grafiku, ale sądzę, że moim klientem napewno  będziesz ;) Malik, nie ciesz się. To, że nasmarowałeś sobie rękę żelem, nie znaczy, że może ona zastąpić ci laskę ;* Ale miłych doznań z panią Rączkowską życzę. Paaa x”
Dotarłam do domu koło szóstej nad ranem. Szybki prysznic i do łóżka.
*Perspektywa Janelle*
Do czego doszło, żeby były wakacje, wieczór, a ja siedzę w domu. Na dodatek sama. Nawet przyjaciele mnie zostawili. Co prawda Nila proponowała mi, żebym przyszła do klubu. Ale bez niej upiłabym się sama, a potem musiałaby mnie taszczyć do domu schlaną jak świnie. Nie dziękuję. Kenzie olał mnie na rzecz Nialla. Nie wybaczę mu tego. Okej, chłopak też jest ważny, ale ja również! Jestem jego przyjaciółką i dawno go nie widziałam. Nawet do skateparku ze mną nie chodzi, bo pracuje. Poodbijało im z tą pracą? Ehh. Nie pozostało mi nic innego, jak zalegać na kanapie, oglądając jakiś film. Do szczęścia potrzeba mi tylko popcornu maślanego, filiżanki latte i… miłości! Dobra, koniec użalania. Nie mają dla mnie czasu, to nie. Wybrałam pierwszą z brzegu płytę i włożyłam do odtwarzacza. Mimo mojego podłego humoru, cieszyłam się jak dziecko, a to wszystko na wspomnienie bankietu, na których byłam z Louis’m.  Chłopak kazał mi się wtedy ładnie ubrać i tak zrobiłam.
Sukienka dobrze podkreślała moje cycki.  Co z tego, że idę tam z Tomlinsonem, może przy okazji poderwę jakiegoś seksownego doktorka… Moje włosy starannie wyprostowałam, a na sukienkę zarzuciłam dżinsową kurtkę. Mimo iż jest lato, wieczory są chłodne.
Nie malowałam się mocno. Z nosa wyciągnęłam mój kolczyk. Mi się podoba, ale wiem, że jeżeli idę do jakiegoś ważnego miejsca, albo na poważną imprezę, to po prostu nie wypada go mieć. Dziurka była prawie niewidoczna. Jest tak ze względu na to, że mam go już długo, więc wszystko zdążyło się ładnie zrosnąć, a poza tym makijaż zakrył tę niedoskonałość. Przeglądałam się w lustrze, kiedy usłyszałam wibracje. Wyciągnęłam z torebki mój telefon i odczytałam wiadomość.
Od: Lou x
Zbieraj się, będę po Ciebie za 15 minut. Mam nadzieję, że założyłaś coś seksy…”
Wywróciłam oczami. Czy on sobie nigdy nie da spokoju? Owszem, jest przystojny i ma kasę, ale to nie zmienia faktu, że ja nie zakochuję się od razu. Nawet mu nie odpisywałam. W końcu zobaczymy się za kwadrans. Nie było nikogo w domu. Rodzice moi i Nil pojechali razem do Filadelfii, odwiedzić mojego brata i jej siostrę. Nila wykorzystuje wolną chatę i robi imprezę. Chętnie bym do niej dołączyła. Nigdy nie lubiłam tych wszystkich drętwych przyjęć. Ale nie mogę zostawić mojego przyjaciela na lodzie. Tak w zasadzie to w New Jersey zna tylko nas i swoją koleżankę z pracy, na którą stale narzeka. Podobno ona też ma tam być. Jakby tego było mało, chciała, aby towarzyszył jej Lou. Z tego co wiem, to on nie pała do niej jakąś wielką sympatią, więc odmówił jej i powiedział, że już z kimś idzie. Taki niefart, myślał o mnie. Ale ja nie przepuszczę okazji, żeby poznać tą Patt. Chyba tak miała na imię. Może będę mogła się z niej ponabijać. Nie powinno być aż tak źle… Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Wzięłam torebkę i ruszyłam schodami w dół. Z komody zgarnęłam klucze od domu i otworzyłam drzwi, za którymi tyłem do mnie stał Tommo. Odwrócił powoli najpierw  swoją głowę, tak jak to robią w filmach.

-Serio? Wyglądasz jak pierdolony Edward!- zaśmiałam się, przekraczając próg.
-Z tego co wiem, to Bella nie miała różowych włosów i nie upalała się trawką, zasypiając z butelką wódki w dłoni- odgryzł się, dając mi buziaka w policzek na powitanie.
-Bo ja jestem jej ulepszoną wersją!- broniłam się. A on podstawił mi ramię, jak na gentelmana przystało. Zaprowadził mnie do samochodu, otworzył drzwi, a sam zasiadł za kierownicą. Lubiłam jego auto. Nie było jakieś wielkie, bo było sportowe, ale skórzane siedzenia były bardzo komfortowe.
-Gotowa na kilkugodzinne nudy?- zapytał odwracając na chwilę wzrok od jezdni i patrząc na mnie.
-Widzę, że nie tylko ja pałam entuzjazmem z tego powodu- uniosłam kącik ust.
-Spokojnie. Dwie godziny i po sprawie. Dostaniesz telefon, powiadamiający, że twój kot czuje się źle i musisz wracać do domu. Ja zwinę się razem z tobą i po sprawie- powiedział z tryumfem w głosie.
-Sprytnie to sobie obmyśliłeś. Ale dlaczego to nie może być twój kot, tylko mój?
-Ja nie mam kota- stwierdził krótko.
-A ja może mam?
-Ale o tobie nic nie wiedzą. Jesteś anonimowa. Możesz mieć w domu agencję towarzyską, a oni i tak do tego nie dojdą. O mnie wiedzą jednak trochę więcej.
-Kurcze, chyba im nie wydałeś, że sprowadzam do domu kurwy?- teatralnie zasłoniłam usta dłonią.
-Nelle, proszę cię. Zachowuj się poważnie- teraz zaczynam czuć się dziwnie. Jemu na serio zależy na tym przyjęciu. Dlatego nie chce tam zbyt długo zabawić, bo to nie jego klimaty, ale też nie może odpuścić, ponieważ jest to ważne. Czyli dama Janelle wkracza do akcji.
-Nie martw się, nie zawiodę cię- pocałowałam jego policzek i widziałam cień uśmiechu na jego twarzy. Podjechaliśmy pod budynek, gdzie odbywała się „impreza”. Poczekałam aż chłopak otworzy mi drzwi i znów pod rękę szliśmy w stronę wejścia. Na wstępie kelner częstował nas kieliszkami szampana. Nie mogłam się powstrzymać i puściłam mu oczko, na co Lou spojrzał na mnie karcąco, a ja uśmiechnęłam się niewinnie. Chłopak witał się z jakimiś ludźmi przedstawiając im mnie. Nawet nie zaprzątałam sobie głowy, aby zapamiętywać ich imiona. I tak ich nigdy więcej nie spotkam. Co jest do cholery? Gdzie ci wszyscy seksowni doktorkowie? Z tego co zauważyłam, to mój dzisiejszy partner jest najmłodszy z całego towarzystwa. No pięknie Nelle, w co ty się wpakowałaś? Podchodziliśmy tak od ludzi do ludzi, aż wreszcie dotarliśmy do stolika. Chłopak nachylił się w moją stronę szepcząc.
-Jest dobrze. Na razie nie widziałem nigdzie Pam- popatrzyłam na niego z dekoncentracją- Mojej cholernej współpracowniczki nigdzie nie ma- To ona jednak nie ma na imię Patt? A to Peszek. Trudno. Nigdy nie miałam dobrej pamięci do imion- Chcesz coś do picia?- zaproponował.
-Nie sądzę, aby picie w miejscu publicznym w moim wieku było na miejscu. Ale jeśli ty chcesz, to nie ma sprawy. Jeżeli tylko pozwolisz mi prowadzić później swoje auto- spojrzał na mnie z zastanowieniem- No idź. Potrzebujesz się rozluźnić. Tylko nie przesadź- puściłam mu oczko i odszedł od stolika. Od kilku minut wpatrywałam się w moje paznokcie i stwierdzam iż ten lakier jest bardzo ładny, muszę sobie jeszcze kiedyś kupić jakiś z tej firmy. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Żadnych nowych wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Ale minęło trochę czasu, odkąd Lou poszedł po alkohol. Może powinnam się martwić. Postanowiłam to sprawdzić. Weszłam na drugą salę i ujrzałam go. Stała przy nim jakaś brunetka. Była odwrócona do mnie tyłem i nie mogłam zauważyć jej twarzy, jednak po mimice Tomlinsona wnioskowałam, że nie jest zadowolony z jej towarzystwa. Czyżby to była ta nachalna laska? Czyli Quinn wkracza do akcji. Wzięłam kilka wdechów i ruszyłam powtarzając w myślach- Bądź subtelną, ale suką. Podeszłam do Louisa z boku, chwytając jego dłoń- Tutaj jesteś- cmoknęłam delikatnie jego usta, wprawiając go w zakłopotanie- O hej, nie zauważyłam cię. Jestem Janelle, a ty?- uśmiechnęłam się lekko do dziewczyny.
-Pamela, ale mów mi Pam. Pracuję razem z Louisem, pewnie ci dużo o mnie opowiadał- Uśmiechnęła się do niego zalotnie. Zrobiłam zamyśloną minę.
-Nie właściwie to wcale- uśmiechnęłam się z  wyższością, a brunetka spojrzała morderczym wzrokiem na Lou.
-To naprawdę dziwne- zmieszała się- A tak właściwie to kim ty jesteś?- zapytała złowrogo na mnie patrząc.
-Ja jestem jego dziewczyną- na potwierdzenie, skradłam mu całusa. No niezłe show robię.
-O tobie też jakoś mi nie wspominał- cholera, chyba zaczęła się domyślać.
-Już dawno chciałem ci uświadomić, że jestem zajęty. Ale przy każdym naszym spotkaniu nie dajesz mi dojść do słowa, nieudolnie ze mną flirtując- wtrącił się mój partner.
-Skarbie, chyba powinniśmy wracać. Chcę jak najszybciej wykorzystać mój pusty dom i wygodne łóżko- prawie mruknęłam to do niego. Obserwowałam reakcję Pam. Dziewczyna zaczerwieniła się, ale na jej twarzy dostrzegłam nieopisaną złość.
-Jasne kochanie- zaczął ze mną współgrać- Przepraszam Pam, muszę załatwić kilka spraw, jeśli wiesz o co mi chodzi- uśmiechnął się do niej łobuzersko.
-J jasne, bawcie się dobrze- jąkała się. Nie wiem, czy zauważyła, ale druga część zdania nie koniecznie była chyba po jej myśli.
-Uwierz mi, że będziemy-puściłam jej oczko i łapiąc Tomlinsona za rękę kierowałam się do wyjścia. Po wejściu do samochodu chłopak odetchnął z ulgą.
-Jaka natrętna baba! W porę się zjawiłaś!
-Będziesz mnie za to na rękach nosił. I tak długo wytrzymałam. Teraz jedziemy do Nil, bo muszę się od stresować – ruszyłam z piskiem opon z parkingu pod budynkiem. Louis zabijał mnie wzrokiem, a ja uśmiechałam się niewinnie. Nie moja wina, że lubię sportowe samochody. Sama mam podobny i lubię zaszaleć. Po kilkunastu minutach podjechaliśmy pod dom mojej przyjaciółki. Weszłam bez pukania i co zastałam? Niall i Kenzie spali, wtuleni w siebie na kanapie. Nila i Zayn też już ledwo się trzymali. Nie przeszkadzało mi to. Zauważyłam jeszcze kilka butelek alkoholu i parę gramów marihuany, więc jak dla mnie impreza dalej trwa. Trochę zaszaleliśmy, ale było miło.
Nie zorientowałam się, kiedy skończył się film i leciała końcówka napisów. Ostatni raz uśmiechnęłam się do samej siebie, włączając kolejny film i obiecując sobie, że na tym już się skupię. Moje plany legły jednak w gruzach, gdy rano obudziłam się z laptopem na kolanach w ciuchach z dnia poprzedniego.
__________________________________
Miało być w marcu i jest! Po raz pierwszy wywiązałam się z obietnicy. Jestem z siebie dumna :D Rozdział ubogi w zdjęcia, ale to tylko i wyłącznie dlatego, że ktoś ( nie wnikajmy -.-) zajechał mi kartę graficzną na komputerze, przez co nie działa. Dorwałam więc mój stary, warczący i zamulający komputer i musiałam go podłączyć, bo przez tydzień napewno nie będę umierać bez kompa -.- Miałam tutaj kilka fotek, które jeszcze na nim ściągałam, a parę teraz szukałam. Miałam wenę i napisałam połowę pierwszej perspektywy, nie wiem czy jest śmieszna, raczej wątpię. Trochę takie nudne to, ale postaram się w następnych coś pozmieniać. Może się coś podzieje. Ogólnie to skończyłam dzisiaj rekolekcje. Tak. My i msza. Wiedziałam że nie dotrę do kościoła :D We wtorek może Kraków i dni otwarte mam nadzieję. Będzie ciekawie. Pozdrawiam~Lady Morfine <3
P.S. Dziękuję, za to, że w końcu doczekałam się 5 komentarzy i nie są one spamem! Macie jeszcze moją drużynę Actimela :D
Przepraszam za problemy z czcionką, ale coś mi wariuje.

5 komentarzy:

  1. Nareszcie rozdział. Boże Boże Bożenko ja tu sikam:D chce więcej takich:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż ja mogę powiedzieć. xd
    Świetne, po prostu. ^ ^
    Hahaha. Boże boże Bożenko. Czemu zrobiłaś to z cyganeeeeem. Cały czas to w szkole śpiewam. xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha :D dziewczyna dobrze kombinuje :D dostaje podwójną kasiorę :D Nieraz też się tak budzę jak ona :D haha z laptopem albo książką :D masakra:D Rozdział zajebisty! :) Chcę takie długie rozdziały zawsze :* Czekam więc na następny z niecierpliwością, pozdrawiam Asiek :*

    OdpowiedzUsuń
  4. śMIAĆ MI SIĘ CHCE Z ROZDZIAŁU.
    Jest wprost wyśmienity !
    a ten jej opis jezu bombowy. Czytałam i nie mogłam uwierzyć, że tak szybko skończyłam czytać.
    Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział, więc proszę o powiadomienie.

    ps. dziękuję za taki cudowny komentarz do mojego bloga;*
    zapraszam na nowy rodział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu śmieszny:D Takie imprezy nie ładnie oj nie:)Ale to z pracą fajnie załatwiła:d

    OdpowiedzUsuń