*Perspektywa Kenzie’go*
Kiedy dziewczyny w najlepsze bawiły się w Alpach, ja
zyskałem nowy dom. Nie wiem, który to już z kolei. Mianowicie jest to dom
Niall’a. słodkiego Irlandzkiego chłopca, który totalnie zawrócił w mojej
głowie. Mam ostrą zajawkę na punkcie tego chłopaka. Nie wiem jak on to zrobił.
Do tej pory nie przejmowałem się tak nikim, prócz Nil i Nelle. Blondyn
zaintrygował mnie swoją opowieścią w McDonald’s. Nie wierzę, że ludzie potrafią
być tak podli, dla tych, którzy są innej orientacji. Myślałem, że w tych
czasach jest już ogólna tolerancja, ale jak widać się myliłem. Nawet w tej
Irlandii, która wydawała mi się spokojnym krajem, młodzież potrafiła wyzywać
młodego chłopaka. To niedorzeczne. Już ja się postaram, żeby nic takiego więcej
mu się nie przytrafiło. Blondyn naprawdę mnie zaintrygował. On tak samo jak ja
ma pasję- gra na gitarze. Kiedy widzę jego palce delikatnie trącające struny,
moje serce się cieszy. To mu sprawia tak wielką radość. Wkłada w to całą swoją
duszę, całego siebie. Cenię takich ludzi, bo wiem, że nie łatwo jest być
muzykiem. Trzeba do tego posiadać dodatkowy zmysł, którego ja nie mam, więc
ograniczam się jedynie do testowania muzyki. A ta, którą produkuje blond
chłopak jest naprawdę świetna. Nie udało mi się go jeszcze namówić, aby dla
mnie zaśpiewał, ale mam nadzieję, że kiedyś do tego dojdzie. Mimo tego, że cały
czas praktycznie spędzałem z Niall’em, to brakowało mi dziewczyn. Brak mi
szczerej rozmowy z nimi o uczuciach, którymi chyba już zdążyłem obdarzyć
farbowanego. Coś tam napomknąłem dziewczynom o nim, ale to nie jest sprawa na
skype’a. Nareszcie nadszedł ten upragniony dzień. Pojechałem po dziewczyny,
tylko nie wiem dlaczego nie mogłem jechać swoim samochodem…
Tylko musiałem wziąć Nil. Też lubię jej samochód i to
bardzo, ale tak w sumie, to rzadko nimi jeździmy. To głupie, mamy samochody,
ale praktycznie ich nie używamy.
Wszędzie mamy blisko, więc zawsze jest tak, że Nelle jedzie na desce, ja
na moim bmx’ie, a Nil na mojej kierownicy. Tak, ona to zawsze musi nas
wykorzystywać. Na lotnisku byłem za wcześnie, więc żeby się nie nudzić,
zadzwoniłem do Niall’a. Rozmawiałem z nim, dopóki jakieś 2 idiotki się na mnie
nie rzuciły. Chociaż tyle, że mnie nie przewróciły. One to mają pomysły.
Pomogłem im zapakować bagaże do bagażnika, a Cataleya o dziwo nie chciała
prowadzić. To pewnie przez to, że była wykończona podróżą, same oczy jej się
zamykały. W drodze się nie odzywaliśmy, bo wiedziałem, że ta rozmowa nie ma
sensu, bo obie przysypiały. A ja tylko uśmiechałem się do siebie pod nosem. Nie
jechaliśmy długo. Pomogłem dziewczynom pozanosić ich bagaże do domu. W pokoju
Nil zastałem jej kuzyna Tom’a. Czyli dziewczyna pewnie pomimo zmęczenia,
pójdzie z nim do klubu. Lubiłem tego chłopaka. Był od nas o duuużo starszy, ale
zajebiście się z nim imprezuje. Pomijając fakt, że jest niesamowicie
przystojny… Nie tylko ja tak twierdziłem, Nelle też się ze mną zgadzała, a Nil
się śmiała, że jej wyruchamy kuzyna samymi oczami. Po tych słowach musieliśmy o
nim zapomnieć. A przynajmniej ja, bo z tego co wiem, to Abdul jest hetero. Jaka
szkoda… Ale to już było dawno temu.
Teraz mam niebieskookiego chłopaka. No w sumie to on nie jest moim chłopakiem,
ale chcę to zmienić. Widzę jak inne dziewczyny na niego patrzą, mimo tego że
jest gejem. To zadaje okropny ból. A on się do nich wszystkich uśmiecha, jak
gdyby nigdy nic. I to jeszcze moim ulubionym uśmiechem, który tak naprawdę mnie
oczarował.
No tak, on się do
nich uśmiecha, a ja spuszczam głowę ze zrezygnowaniem. Czułem się w pewnym
sensie zagrożony. Mimo iż pomiędzy nami nie doszło nic więcej, oprócz
spontanicznego pocałunku podczas lunch’u w McDonald’s. A może powinno do czegoś
dojść? Ja na pewno bym tego chciał, nie wiem jak Niall. Boję się. Po prostu
boję się jego odrzucenia. To przez to nie zrobiłem jeszcze pierwszego kroku.
Nie pokazałem mu, że zaczęło mi na nim zależeć. Że przez ten tydzień zdołał
stać się dla mnie kimś ważnym. Kiedy już zostawiłem bagaże mojej przyjaciółki w
jej pokoju, przywitałem się z jej kuzynem krótkim przybiciem piątki, opuściłem
jej posesję. Teraz szedłem do siebie. Umówiłem się z blondynem na wieczór, że
pójdziemy gdzieś. Pewnie wybierzemy się do jakiegoś klubu. Wiedziałem, że nie
mogę dzisiaj liczyć na dziewczyny. Janelle pewnie już śpi, a Nila nawet jeśli
nie śpi, to jest zajęta Abdulem. Poza tym, nawet jak moje przyjaciółki wróciły,
nie zamierzam opuścić niedawno poznanego chłopaka. O nie. Tak łatwo, to on się
mnie nie pozbędzie. Jeśli nam nie wyjdzie, będę po prostu chciał się z nim
przyjaźnić. Nie chcę go zostawiać samego. Tak jak już wcześniej mówiłem, nie
chcę aby stała mu się krzywda. Zarówno psychiczna jak i fizyczna. Dlatego nie
dam mu odejść. Jestem ciekaw, co on do mnie czuje. Jest mi lepiej wiedząc na
100% że jest homo, gorzej gdyby był hetero, a ja musiałbym mu pokazać, że dla
mnie warto zmienić orientację. Także nie mogę narzekać, bo teraz nie powinno
być już trudno. Dzisiaj wieczorem wychodzimy do klubu. Mam nadzieję, że tam
będzie ciekawie. Nie mogę na niego naciskać, ale chcę go już mieć na wyłączność.
Spojrzałem na zegarek- 18:58. Umówiłem się z Niall’em na 20. Włączyłem swojego
laptopa i postanowiłem, że trochę poślęczę. Jednak uświadomiłem sobie, że jak
się patrzy na zegarek, to trzeba uwzględnić też minuty. No tak, teraz jest już
19. Idę pod prysznic i się ubiorę, przecież musze jeszcze wpaść po chłopaka. Wziąłem
szybką kąpiel, założyłem białą koszulkę z kolorowymi wzorkami z przodu i dekoltem w serek. Czarne
rurki, czarną menelkę włożyłem do tylniej kieszeni i ubrałem czarne wysokie
adidasy. Przeglądnąłem się w lustrze, poprawiając włosy i przypomniałem sobie o
skropleniu mojego ciała perfumami. Z komody wziąłem portfel, telefon i klucze i
mogłem opuścić mój dom. Jakieś 15 minut i będę u Niall’a. Wezmę mojego bmx’a,
żeby było szybciej i zostawię go u
niego, bo później raczej nie będę w stanie, żeby nim wrócić. Tak jak sądziłem,
droga nie trwała więcej. Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem, aż blondyn ruszy
swój seksowny tyłek, aby mi otworzyć. Po chwili ukazał się on w nich. Ale co mi
się najbardziej spodobało- w samych bokserkach, ręcznikiem ocierając mokre
włosy. Pewnie dopiero co wyszedł spod prysznica. Nie ma co, on to chyba lubi
mnie kusić. Przytuliłem go na powitanie i wszedłem do środka. Kazał mi się
rozgościć w jego pokoju, a sam zginął w garderobie. Niedługo musiałem czekać,
aż z niej wyszedł ubrany.
Jak dla mnie mógł
zostać w tym w czym był, a na imprezę wcale nie musieliśmy iść. Ja tam wiem,
jakbym wykorzystał ten czas z NIM.
-Sorki, ale mi się przysnęło, dlatego tak troszeczkę się nie
wyrobiłem- zaczął się tłumaczyć.
-Nie ma sprawy- uśmiechnąłem się.
-To do jakiego klubu idziemy- zapytał stając przed lustrem.
Jego tył też nie jest najgorszy, te jego pośladki… Kenzie, opanuj się. Bo
niechcący możesz mieć problem w spodniach, a wątpię, żeby on chciał ci pomóc.
-Yhmmm… do Black Sand- musiałem odchrząknąć tę gulę w
gardle, spowodowaną jego widokiem.
-Fajnie- skomentował- To jak wychodzimy?
-Jasne- wstałem z jego miękkiej pościeli i skierowaliśmy się
do wyjścia. Droga minęła nam spokojnie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. W
sumie to on podtrzymywał rozmowę, bo ja byłem lekko skrępowany i wolałbym mieć
już to wszystko za sobą. Niemożliwe. Powraca ten Lukas, nie Kenzie. Lukasem
byłem dopóki nie poznałem dziewczyn. Wcześniej nikt nie mówił do mnie po
nazwisku, byłem nieśmiały i mało wygadany. A wraz z nową ksywką przyszedł nowy
image, nowa osobowość, którą teraz chyba powoli tracę… Przy wejściu do klubu
było pełno ludzi, ale kim ja jestem, żeby nie mieć znajomości. Przeszedłem obok
tych wszystkich napalonych panienek i kolesi, którzy chcą sprawiać wrażenie
wyluzowanych i przybiłem pionę z ochroniarzem, który dosyć, że bez kolejki, to
jeszcze za darmo wpuścił nas do środka. To klub mojego dobrego przyjaciela. Mam
tam nawet kartę VIP. Niall uśmiechnął się, kiedy skierowaliśmy się w stronę
baru. On wypił drinka, a ja kilka shot’ów. Później daliśmy się porwać w wir
tańca. Wow, tańczyliśmy naprawdę długo, nie tylko razem. Zdarzyło się raz czy
dwa, że tańczyliśmy z jakimiś dziewczynami, ale zawsze po tym wracaliśmy albo
do baru, albo w swoje objęcia, taneczne oczywiście. Nie wiem, która była godzina, ale byłem już
zmęczony, było mi gorąco.
-Hej, Niall, wyjdźmy na zaplecze- krzyknąłem do chłopaka, na
co on skinął głową i podążał za mną w stronę drzwi. Po chwili mogłem już czuć
uderzenie chłodnego powietrza o moją twarz. Odetchnąłem. Zauważyłem pod ścianą
kilku chłopaków. Jednak nie mogłem dojrzeć ich twarzy, stali w cieniu, a ja w
świetle lampy, więc było to niemożliwe. Nie mógł to być nikt obcy, bo przy drzwiach
prowadzących tutaj stał ochroniarz i nie wpuszczał nikogo, kogo nie znał.
Chłopacy palili chyba szlugi.
Nie ważne. Nagle ktoś mnie zawołał. Odwróciłem się, a tutaj
ni stąd ni zowąd znalazł się przy mnie mój kumpel- Dennis.
-Siema Kenzie! Co tutaj robisz?- wykrzyknął przybijając mi
pionę. Zdecydowanie do najtrzeźwiejszych to nie należał.
-Siema, Di! Jak to co? Imprezuję. Dawno się nie widzieliśmy-
uśmiechnąłem się do niego i przypomniałem sobie o blondynie, który stał obok
mnie-Dennis, to mój kumpel, Niall.
-Miło- ukłonił się lekko- Dziewczyny są z tobą?- ani trochę
nie zdziwiło mnie to pytanie. Chłopak od dawna jarał się Nelle, a ona go
zlewała. W sumie nie wiem dlaczego, to całkiem porządku chłopak.
-Nie. Dzisiaj dopiero wróciły z Alp- wyjaśniłem.
-No to nic. Może masz ochotę na małe co nieco?- zapytał z
tym swoim zniewalającym uśmieszkiem. Już wiedziałem o co mu chodzi.
-Zależy co masz- zaśmiałem się.
-Co tylko dusza zapragnie- mrugnął- jointy, blanty, a i
jakieś tableteczki się znajdą…
-A masz amnezję?- poczułem jak ktoś klepie mnie w ramię.
Odwróciłem się do Irlandczyka, który jak wywnioskowałem po jego minie nie był
zadowolony, z tego, co się tutaj dzieje. No co, ja święty nie jestem i nie
zamierzam tego ukrywać, zwłaszcza przed nim.
-Jasne. Ty też chcesz?- zapytał mojego towarzysza, który
jedynie pokręcił przecząco głową. Di zaczął grzebać po kieszeniach i wyciągnął
tabletkę, a ja wziąłem ją do buzi. Pożegnałem się z chłopakiem i razem z
Niall’em wszedłem do środka. Blondyn nie zachowywał się już tak samo. Nie
odzywał się do mnie. Chciał już wracać do domu. Przystałem na jego propozycję i
powiedziałem, że go odprowadzę. Zaczęło mi się robić fajnie pod wpływem
narkotyku. Farbowany dalej się do mnie nie odzywał.
-Niall, czemu ze mną nie rozmawiasz- i znowu, totalnie mnie
olał- Porozmawiaj ze mną- zacząłem jęczeć- No ja chcę żebyś ze mną porozmawiał-
byłem trochę jak małe dziecko, które czegoś nie rozumie- Widziałeś to?-
zapytałem spoglądając w bok- Wooow- szedłem z otwartą buzią, a on nawet na mnie
nie reagował. Ja sobie do niego gadałem, przez całą drogę do jego domu, a on
się słowem do mnie nie odezwał. Szedł cały czas z głową spuszczoną w dół, z
dłońmi w kieszeni. Nawet jak się z nim żegnałem, to on nic nie powiedział.
Żadnego głupiego cześć, czy do zobaczenia. Nic. Kompletnie. Zrezygnowany
wróciłem do swojego domu. Rodzice już spali, więc zgarnąłem tylko z lodówki
czteropak piwa i zamknąłem się w pokoju. Analizowałem na spokojnie, czemu
blondyn się tak zachowuje. Zależy mi na nim, ale nie zamierzam się zmieniać dla
niego. Nie jestem typem grzecznego chłopca. Do Bad boy’ów raczej też się nie zaliczam. Ale lubię sobie
czasami poimprezować z dragami, alkoholem i tymi innymi. Jak wytrzeźwieję, to
pójdę do niego i postaram się z nim porozmawiać. Na pewno nie zrezygnuję z
imprez. Nie jestem ćpunem. Nie biorę narkotyków nałogowo, jak niektórzy. Tylko
czasami podczas imprez zdarza mi się zapalić skręta, bądź wziąć jakąś tabletkę.
Nic więcej. Wypiłem jeszcze te cztery piwa i poszedłem spać. A jak dobrze mi
się zasnęło…
*Perspektywa Louis’ego*
Janelle wyjechała ze swoją przyjaciółką na jakiś tam zjazd
czy zlot, albo zawody skate’owe w Alpy. Ja przez ten czas prawie nic nie
robiłem. Chodziłem do pracy. Chyba wcześniej nie wspominałem. Jestem
psychologiem. Mogłem zostać w Anglii i tam pracować, ale to państwo zaczynało
mnie przytłaczać. Dalej się uczę. Znalazłem tutaj pracę już dawno. Dlatego ani
chwili się nie wahałem co do tego, czy się przeprowadzić. Za rodzicami nie
tęsknię. Jedynie za moimi siostrami. Te 4 istoty są dla mnie najważniejsze.
Trochę mi było przykro, że je zostawiam, ale mam nadzieję, że uda mi się
ściągnąć tutaj chociaż Charlotte na krótki czas, tak w ramach wypoczynku, ale
to po mojej pierwszej miesięcznej wypłacie. Na mieszkanie nie mogę narzekać. Z
czasem zmienię je na jakieś większe. Teraz apartament w wieżowcu w zupełności
mi wystarcza. Codziennie rozmawiałem z Nelle, ale miałem wrażenie, że ona mnie
zbywa. Chciałbym w końcu mieć jakąś dziewczynę. Ale ona uświadomiła mi, że na
razie nie szuka chłopaka. O ironio. Jestem z nią umówiony na dzisiaj. Chciała
wyjść do jakiegoś klubu, ale ja nie mogę się dzisiaj zbytnio zeszmacić, bo
jutro do pracy. Postanowiłem więc, że do niej pojadę i wezmę ją do siebie. A u
mnie oglądniemy jakiś film i ewentualnie wypijemy wino, czy kilka piw. Od tego
raczej nie będę miał kaca. Już wczoraj zaplanowałem ten wieczór, kiedy
rozmawiałem z nią przez skype’a. Swoją drogą fajnie, że leżała w wannie w tym
czasie. Ale jak się potem zdenerwowała, to pomyślałem, że skoro nie chciała ze
mną rozmawiać, to nie musiała odbierać. Ale teraz jest już między nami dobrze.
Teraz wracam z pracy i jadę do domu. Jak wezmę Nelle, to pojedziemy do
wypożyczalni i weźmiemy jakieś dobre filmy. A jak zajadę do domu, to przygotuję
salon, do naszego maratonu. Kiedy tylko przekroczyłem próg od razu poszedłem
pod prysznic. Chciałem się odświeżyć i zmyć z siebie problemy moich pacjentów.
Czasami się zastanawiam, że niektórzy w ogóle nie potrzebują mojej pomocy.
Zwłaszcza nastolatkowie. Ale to jest Ameryka i ich troskliwi rodzice płacą mi
za to, żeby z nimi rozmawiał. A ja to robię, ale nie widzę żeby oni mieli takie
problemy jakie widzą w nich rodzice. No, ale nasz klient nasz pan. Niektórzy są
naprawdę mili i wiem, dlaczego są w stosunku do swoich rodziców tacy jacy są.
Oni przystają na moje warunki i obiecują, że się poprawią, ale po prostu czasem
nie da się wytrzymać ze starszymi. Doskonale ich rozumiem. Bo sam to kiedyś
doświadczyłem. Okres buntu i te sprawy, to przeminie. A wtedy będzie okej
między nimi, a rodzicielami. Na to już nic nie mogę poradzić. Sami wiemy, że
najlepszy na wszystko jest czas. Nie
wiem ile już tak stoję pod tym prysznicem, ale czas już chyba najwyższy, żeby
stamtąd wyjść. Wytarłem moje ciało ręcznikiem, a włosy wysuszyłem suszarką,
żeby długo nie czekać na ich schnięcie. Tak jak wcześniej planowałem,
przygotowałem salon. Zaglądnąłem jeszcze do lodówki i stwierdziłem, że muszę
jeszcze wpaść do sklepu. Zamknąłem dom i skierowałem się pod dom mojej
znajomej. Dojechalem do pięknego dużego domu.
Na podjeździe stał samochód Janelle. Puściłem jej jedynie
sygnał, aby wyszła i czekałem przed samochodem. Wolałem wysiąść, bo jeszcze
przez pomyłkę wsiadłaby do mojego samochodu od strony kierowcy. Tak, mam
kierownicę z prawej strony. To moje kochane autko jeszcze z Wielkiej Brytanii,
którego na razie nie zamierzam zmieniać, bo bardzo mi się podoba. Co prawda
jest ciężko mi się poruszać lewostronnym ruchem, kiedy to inni mają kierownice
po prawidłowych stronach, ale daję radę. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami, więc
spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem uśmiechniętą dziewczynę. Podeszła do
mnie i mnie przytuliła. Nie chciałem wyjść na debila, który jej nie słucha,
więc powstrzymałem się przed ucałowaniem jej w policzek. W końcu zasiedliśmy do
samochodu.
-To co? Jedziemy od razu do ciebie?- zapytała różowo włosa.
-Skoczymy jeszcze do wypożyczalni i do sklepu, jeśli nie
masz nic przeciwko. Nie miałem zbytnio czasu wcześniej, bo dopiero co wróciłem
z pracy- uśmiechnąłem się i ruszyłem.
-Okej. Pod warunkiem, że to ja wybieram film.
-Nie ma sprawy- droga mijała nam na rozmowach. Dziewczyna
opowiadała mi, że Nila próbowała ją nauczyć jazdy na snowboardzie, ale cos jej
nie wychodziło, aż w końcu wkurzona przyjaciółka zostawiła ją na samej górze
stoku, a sama zjechała i wróciła do hotelu. Jednak po nieustannych telefonach
wróciła po nią. Słuchając jej, co chwila wybuchałem śmiechem, a ona gromiła
mnie wzrokiem. Wypożyczalnia znajdowała się tuż obok sklepu, więc dziewczyna
powiedziała, że pójdzie wybrać film, a później dołączy do mnie w sklepie.
Zgodziłem się i z wózkiem ruszyłem do zwykłej sieciówki. Wrzucałem do koszyka
jakieś chipsy, ciacha, winogrona, picie, wino, na wszelki wypadek 0.7, piwo,
kiedy Nelle do mnie dobiegła.
-Hej, mógłbyś mi jeszcze kupić szlugi?- no tak, Ameryka,
trzeba mieć 21 lat, a nasz Louis ma, ha!
-Jasne, jakie?
-Hmm, próbowałeś Black Devil?
-Nie palę.
-To weź je. Są zajebiste, zobaczysz.
-Nelle, ja nie zamierzam…
-Okej, nie namawiam, spróbujesz je w inny sposób- zaśmiała
się. Chyba to już wszystko. Podszedłem do kasy, poprosiłem ekspedientkę o
papierosy, jeszcze musiałem pokazać dowód. Było okej, więc zapłaciłem,
wrzuciłem wszystko do samochodu i kierowaliśmy się do mojego mieszkania. Nie ma
co, mieszkać na 46 piętrze. Na szczęście jest winda. Musi być. Nelle po raz
pierwszy jest u mnie w domu.
-Ładnie tutaj masz. I przede wszystkim czysto jak na
chłopaka- rozejrzała się. Zaniosłem zakupy do kuchni i porozkładałem wszystko.
-To co wypożyczyłaś?
-Mam kilka horrorów.
-Okej, to idź do salonu, a ja zaraz tam przyjdę.
-A masz balkon?
-Mhm, wyjdziesz przez salon- dziewczyna opuściła kuchnię.
Wziąłem wszystko na tackę i położyłem na stoliku w salonie. Janelle paliła na
balkonie. Wiem, że to jest nałóg, ale nie będę jej zmieniał wbrew jej woli. Po
chwili weszła do salonu, popatrzyła na mnie i nagle poczułem jej wargi na
swoich. Byłbym idiotą, gdybym tego nie odwzajemnił. Oderwałem się od niej- Czy
ja czuję czekoladę?
-Mówiłam ci, że spróbujesz tych papierosów- zaśmiała się. No
tak, smakowe. Gdyby nie to, pewnie by mnie nie pocałowała. Westchnąłem i
włożyłem pierwszą płytę do odtwarzacza. Ulokowaliśmy się na kanapie, a film się
zaczynał. Nie mogłem zbytnio zagłębić się w jego fabułę, ponieważ zastanawiało
mnie zachowanie dziewczyny obok. W końcu jestem psychologiem, lubię analizować
czyjeś zachowanie. Nalałem nam wina, tak na początek. Dziewczyna zdążyła już
wypić swój kieliszek, kiedy ja przez rozmyślanie straciłem rachubę czasu i nie
upiłem nawet łyka- Mogę zastopować na chwilę?- Nelle wyrwała mnie z moich
myśli.
-Jasne- włączyłem pauzę, a ona ulotniła się na balkon.
Postanowiłem z nią porozmawiać. Wyszedłem w tym celu za nią. Siedziała na
parapecie i bawiła się telefonem, co chwila strzepując popiół z papierosa.
-Nelle, powiedz mi jak to jest…
-Ale z czym?- popatrzyła na mnie badawczo.
-No z tobą. Jeszcze wczoraj mówiłaś mi, że nie mam u ciebie
szans, a dzisiaj pocałowałaś mnie tylko dlatego, żeby pokazać mi czekoladowy
smak twoich szlugów.
-Po prostu chciałam, żebyś to poczuł. Louis, ja ciebie nie
przekreślam. Tylko po prostu nie wiem, czy chcę się wiązać. W dodatku ty jesteś
starszy…
-To są tylko 3 lata różnicy, nie 20!
-Tak wiem, ale ja ciebie nie rozumiem, dlaczego chciałbyś
się związać z rozpuszczoną małolatą, którą jestem?
-Ponieważ potrafię dostrzec w tobie coś więcej niż
dziewczynę, która lubi obrażać innych, nałogowo pali, przeklina i wszystkich ma w dupie. Widzę w tobie różowowłosą wariatkę,
która uwielbia jazde na desce, poświęca swój czas, aby pomóc przyjaciołom w
opresji i nie da sobą pomiatać.
-Naprawdę tak myślisz? Nie boisz się, że nazwę cię
naiwniakiem?
-Nazywałaś mnie dużo gorzej, powinnaś wiedzieć, że ja tak
łatwo się nie poddaję.
-Masz rację, chyba byłam w stosunku do ciebie nie fair. Zaczniemy
od początku? Janelle Irina Quinn, miło mi.
-Louis William Tomlinson, mi
również- po tym przytuliliśmy się i wróciliśmy do środka skończyć nasz maraton.
_______________________________________________________________________
-Zjebałam koniec, ale za cholerę nie mogłam nic sensownego
wymyślić. Mam parę spraw, jak zwykle zresztą:
1.Moje komentarze nie wliczają się do tych oceniających i tak
naprawdę pod rozdziałem 4 było ich 4, ale dodaję, żeby później nie było wątów.
2.Tysiąc komentarzy od jednej osoby tak naprawdę zalicza się
jako 1. Mam nadzieję, że tutaj moje kochane anonimy mnie nie oszukują, bo nijak
nie mam tego jak sprawdzić.
3. To opowiadanie nie będzie miało więcej niż 20 rozdziałów.
4. Kiedy skończę pisać to, powstanie nowe, ale już nie o 1D,
ale o nim dowiecie się później, na razie muszę się za nie wziąć, a coś słabo mi
idzie.
5.Nie wiem kiedy następny, ale na pewno po pojawieniu się
kolejnych 5 komentarzy.
6. Jeżeli ktoś chce być informowanym, niech napisze w komentarzu swoje gg, link do bloga, albo niech napisze na moje gg: 4381663
Na serio nie wymagam od Was wiele, Pozdrowienia Morfine <3
Na serio nie wymagam od Was wiele, Pozdrowienia Morfine <3
uuuu.... czyli będą razem:D Miło i tak ma być:)
OdpowiedzUsuńBlog powiem Ci podoba mi się, a trafiłam na niego przypadkiem. A pomysł naprawdę fajny i muszę ci powiedzieć masz nieziemsko poukładane w głowie (oczywiści to było w pozytywnym sensie). Czekam na nastepny.
OdpowiedzUsuńOh jaka romantyczna końcówka :D I fajny rozdział. Zadziwiasz!!! i to nie pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńK.